19 lipca 2012

Rozdział 16

- Gemma ? - zapukałem do pokoju mojej siostry. Aktualnie leżała na łóżku, gadajac przez telefon i śmiejąc się bez przerwy. Na mój widok, przeprosiła swoją rozmówczynię i odsunęła słuchawkę od ucha. - Widziałaś gdzieś Cassie ?
- Nie, a co ? - powiedziała lekceważąco. - Zgubiła się ?
- Jeszcze nie - odparłem. - Ale miała wziąść prysznic, a rzeczy zostawiła przed łazienką. Wiesz coś moze o tym ?
- Nie, nic nie wiem - wydawała sie autentycznie zmartwiona. - Moze wychodziła z domu ?
- Pytałem się mamy, która siedzi w salonie, ale mówiła, że Cassie nie wychodziła. Musiałaby ją widzieć.
- W takim układzie, chyba nie będę mogła ci pomóc.
Pokiwałam smutno głową, przyznając mojej siostrze rację. Nie mogła mi pomóc, skoro ja sam nie wiedziałem co zrobić. Zamknałem drzwi od jej pokoju, a po chwili doszły mnie zza nich śmiechy Gemmy. Ponury skierowałem się na dół, gdzie mama beznamiętnie głaskała Dusty'ego.
- Widziała ją ?
Ponury pokiwałem głową, a jej twarz zachmurzyła sie jeszcze bardziej. Na ten widok, zachciało mi się płakać. Sam nawet nie wiem czemu. Zawsze kiedy wiziałem smutek w oczach Annie, zawsze mnie tak brało. Chyba nie znosiłem faktu, że moja mam może być przygnębiona.
Podniosłem sie z kanapy, rzucajac przez ramie, ze idę poszukać Cassie. Moja rodzicielka chciała iść ze mną, ale kazałem jej zostać, na wypadek, gdyby Blondyna chciała wrócić do domu. Wziąłem z wieszaka jakąś bluzę i wyszedłem na dwór, gdzie słońce chowało się powoli na horyzontem.
Ruszyłem alejką, rozglądając się na wszystkie strony. Jednak nigdzie nie było widać mojej dziewczyny. W sercu miałem coraz większy niepokój, a umysł dręczyło poczucie winy, chociaż wiedziałem, że nie ma w tym ani trochę mojej winy. Po prostu cholernie się o nią martwiłem. W koncu nie znała okolicy, nie znała ludzi, a kręciło się tu kilku naprawdę nieprzyjemnych typków. Moze na nich nie trafiła ... A może tak ?
Bo grunt to myśleć pozytywnie.
Zmęczony i zrezygnowany, skręciłem w stronę niedużego jeziora, a tak właściwie stawiku jednego z moich sąsiadów, które nie było ogrodzone ani nic, więc mogłem do niego swobodnie podejść.
Zobaczyłem, ze przy brzegu siedzi postać, z długimi włosami, które rzucały słoneczne refleksy. Z niepowodzeniem puszczała kaczki. Uspokojony, poszedłem w jej kierunku i dotknąłem jej ramienia. Zadrżała, niespokojnie odwracajac się w moją stronę. Kiedy zobaczyła, ze to ja uspokoiła się, ale szybko odwróciła głowę w stronę wody. Wcześniej zdążyłem, ze miała czerwone, smutne oczy ...
Płakała.
- Przepraszam, że tak po prostu wyszłam - mrukneła. - Musiałam po prostu znaleść miejsce, w którym mogłam swobodnie pomysleć.
Zadrżała. Zadowolony przykryłem ją bluzą, chwaląc swoją przezorność. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością.
- A powiesz o czym tak myślałaś ?
Nie odpowiedziła od razu, jakby miała coś do ukrycia.
- O wielu rzeczach - o nas, o Danielle, Eleanor, Cher, o chłopakach ... O tym, jak pewnie teraz użerają sie z Pussy - zaśmiała się cicho.- O tym co będzie jutro, o przyszłości.
- Myślisz o naprawdę wielu rzeczach.
- Mówiłam.
Zadrżała jeszcze raz i przełożyła sobie bluzę przez głowę, ale jej nie wyjęła.
- Co robisz ?
- Próbuję się naćpać twoim zapachem - wymamrotała, ale po chwili jest buźka ukazała się w całej wspaniałości. - Ale chyba z tego zrezygnuję, bo zaraz się uduszę.
Po tych słowach oboje wybuchnęlismy śmiechem. Zaczęliśmy się twarzać po trawie, majac wyjebane na fakt, że nasze ubrania wkrotce staną się zielone. Teraz liczyła się tylko zabawa.
W pewnym momencie Cassie, wręcz wtoczyła się na mnie, po czym nasze usta złączyły się w pocałunku. Było to niesamowicie słodkie. Był to jeden z najromantyczniejszych momentów w historii naszego związku i często wracałem do niego pamięcią.
Nagle, na twarzy Cassie pojawił się cwany uśmieszek.
- Założę się, że nie wszedłbyś teraz do wody.
- Wyzwanie ? - uniosłem brwi.
- No ba.
Szybko podniosła się ze mnie i pędem pobiegła do wody. Po przebiegnieciu kilku kroków, złączyła ze sobą ręce, po czym zanurkowała w odmetach wody. Przez chwilę nie wybo jej widać i juz się bałam, że się utopiła, ale po chwili wynurzyła się z wody, wrzeszcząc :
- Ziiiiiiimnaaaa !
- A czego sie spodziewałaś ?
Wyjąłem z kieszeni telefon, rzuciłem go na trawę i rzuciłem się w strone mojej dziewczyny, rozchlpując wodę na wszystkie strony, dodatkowo wydając wojenne okrzyki. Po chwili sam zanurkowałem, po czym wynurzyłem się kilka metrów od Cassie. Dziewczyna podpłynęła dol mnie klasyczną żabką.
- Wygrałem - powiedziałem z nieskrywaną satyswakcją.
Dziewczyna przez chwilę milczała, szukając cietej riposty. W końcu jej twarz rozpromieniła się.
- Zakład nieważny.
- Dlaczego ?
- Nie uścisnęliśmy sobie rąk i nikt nie przeciął - wyszczerzyła ząbki.
A to spryciula ...
- Ale ja chcę jakąś nagrodę - wygiąłem usta w podkówkę.
- Nie było mowy o zadnej nagrodzie !
- Dobrze - zasmuciłem się. - A więc już mnie nie kochasz.
- Ja ... - zaczęła, ale przykryłem jej usta dłonią :
- Proszę, nie tłumacz się - zacząłem się od niej oddalać. - Skoro już mnie nie kochasz, równie dobrze mogę się ... utopić ?
Po tych słowach zanurzyłem się w ciemnej wodzie. ostatnią rzeczą, którą usłyszałem był przeraźliwy wrzask Cassie. Byłem zachwycony, ze udało mi się ją nabrać. Złapałem się jakiś glonów i przyciagnąłem bliżej ziemi, nie chcąc wypłynąć na powierzchnię.
Nagle poczułem, jak czyjaś ręka obejmuje mnie w pasie i wyciaga na powierzchnię. Zacząłem sie ksztusić.
- Pojebało cię ?! - Cassie już na mnie wrzeszczała. - Chciałes sie utopić ? Wiesz, jakby się wtedy czuła Annie i Gemma ? A chłopaki ?
- A ty ?
- Ja utopiłabym sie razem z tobą.
- Dlaczego ?
- Moje życie bez ciebie nie miałoby sensu.
Uśmiechnąłem się do niej, a nasze usta złączyły się w pocałunku.

***

Pół godziny później wracaliśmy juz do domu, a miedzy nami spoczywały, nasze złaczone dłonie, którymi machaliśmy, jak dzieci specjalnej troski. Byliśmy kompletnie mokrzy, ale mimo chłodnego wieczora, wcale nie było nam zimno. Nasze nogi wręcz unosiły się nad chodnikiem.
Po wyjściu z wody Harry uparł się, żeby wrzucić na twittera naszą słit focię. Oboje wygladaliśmy na niej, jakbyśmy byli chorzy psychicznie czy coś w tym stylu. Na dodatek, Louis napisał do niej jeden ze swoich inteligentych tekstów, po których Hazza zaczął tarzać sie po ziemi ze smiechu, a ja doszłam do wniosku, że nigdy się do niego nie odezwę ( oczywiscie do Lou, a nie mojego chłopaka ), tylko najpierw zabiorę od niego Pussy, bo jeszcze gotów mnie szantażować.
W koncu znaleźlismy się w domu. Styles szarmancko otworzył dzrwi i przepuścił mnie w progu. Nagrodziłam go uśmiechem.
- Mamo ! - wrzasnał. - Już jesteśmy.
Po chwili stanęła przed nami Annie. Opierała ręce na biodrach i miała zacięty wyraz twarzy. To chyba nie wróżyło dobrze, bo mój chłopak spuścił wzrok.
- Czy wy zdajecie sobie sprawę, jak sie martwiłam ? - mówiła spokojnie, aczkolwiek zdecydowanie. - Najpierw zniknęła Cassie, a później ty. Mogliscie zadzwonić, prawda ?
- Mogliśmy - przyznał niechętnie Harry.
- No właśnie. Na przyszłość o tym pamiętajcie
Oboje pokiwaliśmy głowami, po czym kobieta nas przytuliła.
- No dobrze, już się nie gniewam. A teraz dobranoc. Tylko bez żadnych hałasów w nocy.
- Postaramy się - powiedzielismy równocześnie, a Annie pokręciła rozbawiona głową i zniknęła u szczytu schodów.
Wzięliśmy się za ręce i poszliśmy za nią. Na palcach przemaszerowaliśmy koło grzmi Gemmy, by zniknąć w pokoju Harry'ego. Dzięki Bogu, jego mam zgodziła się, zebyśmy spali w jednym łóżku. Perspektywa spania w innym pokoju niż on, była tragiczna. I tak wykradłabym się do niego w nocy, ale cieszyłam się, że Annie wyraziła takową zgodę. Widocznie, mimo niezbyt korzystnego pierwszgo wrażenia, kobieta mnie polubiła. W przeciwieństwie do jego sukowatej siostry.
Stop. Nie mów tak o niej. To, ze ona zachowuje się wobec ciebie okropnie, to nie znaczy, że ty też masz być taka wstrętna. Ty musisz pokazać, jak jesteś silna - nie dać Gemmie satyswakcji. Po prostu być ponad to.
Oboje wskoczyliśmy w pizamki i położyliśmy się w łóżku. Wtuliłam się w Harry'ego. W jego ramionach czułam sie bezpieczna, dobrze wiedziałam, że nic mi nie zagraża, bo on nie pozwoli mnie nikomu skrzywdzić. Chłopak zanurzył głowę w moich włosach i wciągnął głeboko powietrze.
- Wiesz, że kocham zapach twoich włosów ?
- Nie mogę chyba zmieniać szmponu, co ?
- Nie - zaśmiał się, przytulając mnie. - Nigdy, przenigdy.
- A gdybym zmieniła ?
- Ja ściąłbym swoje loczki.
- Chcesz mnie zabić ?!
Przekomarzaliśmy się jeszcze przez pół nocy, przerywając po tym, by pocałować się przez chwilę, a później znowu wracaliśmy do naszej "kłótni".
W końcu jednak, zmorzył nas sen.

Nie wiem jaki znowu koszmar śnił mi się w nocy, ale wiem, ze rano obudziłam się zlana potem. Po zrobieniu kilka głębokich wdechów poczułam sikę lepiej, ale wiedziałam, ze sprawa tego snu, będzie mnie męczyla cały dzień. Chciałam wstać, ale Harry mrukął coś, żebym jeszcze przez chwilę została i przyciagnął mnie bliżej siebie. Nie wiedzieć czemu, miał w sobie coś, co nie pozwalało mi jemu odmówić.
Tak więc poleżałam jeszcze przez chwilę z moim chłopakiem, ale później kategorycznie powiedziałam, ze wychodzę z łóżka. Chłopak marudził, ale wolał spać niż sie ze mną kłocić. Założyłam kapcie i zeszłam na dół, gdzie Annie piła poranną kawę.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się do mnie.
- ...bry - mruknęłam.
- Jak się spało ?
- Bardzo dobrze - ziewnęłam.
Uniosła brwi.
- To czemu ziewasz ?
- A tak jakoś.
Uniosła brwi, ale nie skomentowała mojej odpowiedzi. Zamiast tego zaproponowała mi śniadanie, a po chwili stała przedemną miseczka z czekoladowymi kulkami. Czego chcecież wiecej ?
Kiedy na doł zszedł Harry, a po nim Gemma, która oczywiscie mnie ignorowała, zaczęło się planowanie dzisiejzego dnia, według którego mieliśmy wyjechać do Londynu o nastaniu zmroku, zaś dzień mieliśmy spędzić na pobliskim polu goflowym. Nie byłam tym faktem zachwycona, ponieważ wiedziałam, że zarówno Harry, jak i Gemma oraz Annie, grali świetnie, a ja cóż ... nigdy nie grałam, mogłam byc tak samo dobra, jak i tak samo beznadziejna.
Po zjedzonym śniadaniu, zaczęliśmy się ubierać. Wybrałam szary podkoszulek, beżowe spodnie i conversy. We włosy wpięłam kilka spinek i związałam w kitkę, dzięki czemu moje włosy wydawały się jeszcze dłuższe niż w rzeczywistości. Na rzęsy nałożyłam trochę tuszu, po czym mogłam już zejść na dół.
Nie wiedzieć czemu na widok Hazzy, w czapce z daszkiem, dostałam ataku niepochamowanego śmiechu ( czyt. głupawki ), na skutek której, zaczęłam tarzać się po podłodze ze śmiechu.
- No co ? - powiedział zdziwiony.
- Wyglądasz jak ćwok.
Oczywiście walnął wielkiego focha forever, z przytupem i melodyjką, ale udało mi się go jakoś wybłagać. Tak, zgadliście - mam umyć mu samochód. Fakt, że jestem chujowo przeszczęśliwa omińmy, dobrze ? Bo ta perspektywa oddaje mi się cholernie odległa, bo mam jeszcze prawie cały dzień, do powrotu do domu.
A może powrót byłby dobry ? W końcu sama nie wiedziałam, co odwali Gemma i jakie to przyniesie skutki. Może Harry dowie się o naszym konfikcie ? Może sie pogodziny ? Kto wie co się stanie. Byłam pewna tylko jednego - dzisiejszy dzień z pewnością będzie intresujacy.

Haha ! :) Tego się nie spodziewaliscie, co ? :D To taka moja mała niespodzianka. :) Zreszta kolejna dzisiaj. Wiem, że one-shot był beznadziejny. Obiecuję, ze już nigdy nie zabiorę sie za bromance. Słowo honoru.
Jak widziecie, pomiedzy Hazzą, a Cassie nie zaszło nic więcej, co nie znaczy, że nigdy nie zajdzie. Musiałam to napisać, bo kocham utrzymywać was w niepewności. xd 
Poza tym wielkie pozdro dla mojego taty ( chociaż i tak tego nie zobaczy ) , bo zamówił dla mnie w radiu WMYB z dedykacją. <3
Kocham was. xx

9 komentarzy:

  1. Fajnie z tą dedykacją ;)
    One-shoot nie był beznadziejny. Po prostu był niespodziewany i wszyscy oczekiwali rozdziału ;)
    Strasznie się cieszę z niespodzianki, bo nie myślałam, że dzisiaj dodasz rozdział. I jesteś okrropna! Z tym, że "kochasz nas utrzymywać w niepewności". Ughhh! Ciekawe co się wydarzy na tym polu? Hm... Mam przeczucie, że Gemma zrobi coś głupiego Cassie. Ale mam nadzieję, że się mylę ;)
    Tak więc... czekam na kolejny! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział ciekawy, ale i tak czekam na rozwinięcie akcji ; )
    i na to jak "Harry i Cassie będą się ruchać" :D haha
    http://buubsonlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham Cię serio serio serio <3 jutro następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ajaj, jak ja kocham tę historię. : D
    Cudowny rozdział. Jak na razie zapowiada się ciekawie... : P
    Czekam z niecierpliwością na kolejny. < 3

    PS Masz fajnego tatę. : D Mój na samo słowo "One Direction" zaczyna się ze mną kłócić. Przez co zakazał mi obwieszania kolejnej ściany ich zdjęciami i plakatami. -.- XD

    Jeszcze raz, cudny blog. : *

    OdpowiedzUsuń
  5. hahaha nwm czemu ale zawsze po twoich rozdział dostaję napadu głupaki :P. Tą dedykację to od razu trzeba było dla wszystkich Directioners :)

    OdpowiedzUsuń
  6. kochana zajebisty rozdział a tatę masz świetnego tez takiego chcę. Cały blog jest boski.
    Czekam na next i wpadnij do mnie jak będziesz miała wolną chwilę

    http://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny! <3
    Mam nadzieję, że jeszcze pamiętasz mój blog i zaglądniesz liczę również na komentarz : http://dreamscoometrue.blogspot.com/ ;d

    OdpowiedzUsuń
  8. Uuu fajny :D Tylko czemu nasz trzymasz w niepewności? :P A blog zajebisty!!! Zapraszam do siebie http://one-direction-i-need-you.blogspot.com/ xoxo

    OdpowiedzUsuń
  9. ulalaa;) nieśle,nieźle, Hazza:)

    OdpowiedzUsuń