27 czerwca 2012

Rozdział 11

- Aha ... tak ... dziękuję, miłego wieczoru - Louis rozłaczył się, a ja i Harry rzuciliśmy się na niego z pytaniami. - Cały Londyn pogrążony jest w ciemnościach. Piorun walnął nie tylko w naszego latopa, ale i w jakąś antenę, czy coś tam.
W pokoju zapadła cisza. Nikt nie wiedział, co robić, bo brak pradu, utrudniał nam pole działania. Spalony laptop, który leżał na stoliku przed nami, dodawał całej sytuacji dramatyzmu.
- Nie ma sensu, żebyś tu siedziała  - powiedział nagle Harry. - Powinnaś wrócić do domu.
- Ciebie chyba coś boli - Lou spojrzał się na niego, jak na wariata. - Cassie się tu zostaje. Nie bedzie siedziała sama w domu, podczas, gdy nie ma prądu, a za oknami szaleje wichura.
- Ale ...
- Żadnych ale - uciął. - Ona zostaje.
Popatrzyłam się na mojego chłopaka z wyższością. To, że jesteśmy razem, nie oznacza, że będzie mógł rozporządać moją osobą.
- Zgoda - odparł Loczek. - Ale jeśli jutro spóźnisz sie na wykład, pretensji nie miej do mnie.
- Wyluzuj - uspokoił go Tomlinson. - Odwiozę ją punktualnie na miejsce.
Harry mruknął coś niewyraźnie pod nosem, ale udaliśmy, że go nie słyszymy.  Swoją drogą jego zachowanie zaczęło mnie coraz barziej irytować. Czemu nie chciał, żebym została u niego na noc ? To Louis był za, a on nie ? Muszę coś zrobić.
Usiedliśmy na kanapie, a Lou wytrzasnął skądś przenośne DVD. Wybranym przez niego filmem był oczywiście horror. Jak znam życie, zrobił to tylko po to, żeby rozdrażnić Hazzę. Niestety, nie wiedział, że ja również za nimi nie przepadam.
Zostałam usadzona między chłopakami i na moich nogach, zostało położone DVD. Na ekranie wyświetlił się tytuł filmu. Litery napisane były na czerwono, a tło czarne. Fajnie się zaczyna.
Po paru minutach miałam już serdecznie dosyć. Koleś z piłą łańcuchową, zdązył wymordować już połowę miasteczka, w tym chłopaka głownej bohaterki oraz jej całą rodzinę, a teraz gonił biedną Carmen, przez głowną ulicę, śmiejąc się szatańsko.
- Nie mogę na to patrzeć - jęknęłam. - Przytul.
Ku zdumieniu, obydwu chłopaków, wtuliłam się w Louis'a. Przyznaję, że zrobiłam to tylko po to, żeby Harry poczuł się zagrożony. Wiedziałam dobrze, jak chorobliwie był zazdrosny, a ja wciąż byłam zła na niego za ostatnia akcję.
Tak więc, przez cały film przytulałam się do zdziwionego Louis'a, a Loczek siedział naburmuszony koło nas. Jego ponura mina, dawała mi cholerną satyswakcję, z tego co robię.
- Ja już będę szedł spać - ziewnął Tomlinson, po skończonym filmie. - I wam również rzadzę to zrobić.
- Zaraz pójdziemy - uśmiechęłam się do niego. - Zaczynasz zachowywać sie jak Liam.
- Sam siebie nie poznaję - pokręcił z niedowierzaniem głową. - Na którą musisz być jutro w szkole ?
- Dziewiąta.
- Obudzę cię o ósmej ...
- Ja ją zawiozę - przerwał mu Harry, patrząc groźnie na Louis'a.
Chłopak uśmiechnął się nieznacznie i wyszedł z pokoju, a między mną i Hazzą, zapanowała wymowna cisza. Wiedziałam, że chłopak mysli nad tym co ma mi powiedzieć, ale nie potrafi skleić ze sobą swoich emocji.
- Dlaczego tak się zachowywałaś ? - zapytał w końcu.
- Wkurzyło mnie twoje zachowanie. No wiesz, wtedy kiedy chciałeś, żebym wróciła do domu.
- Jeny - jęknął. - Chodziło mi tylko o to, żeby nic ci się nie stało.
- A niby co miałoby mi się stać ? - zrobiłam wielkie oczy.
- Oh, no nie wiem ! Cokolwiek !
- Widzisz, sam nie wiesz czego chcesz - warknęłam. - Zachowujesz się jak małe dziecko, które nie potrafi wybrać pomiedzy czekoladą, a ciastkiem !
- Nie jestem Niall'em - przerwał mi rozbawiony. - Poza tym on wybrał by i to i to.
Wybuchnęłam zwariowanym śmiechem. Niby w tej sytuacji nie było nic zabawnego, ale moja zryta bania znowu dała o sobie znać. Często miewałam ataki głupawki, których nie dało się niczym powstrzymać. Jedyną rzeczą, którą można było zrobić, to poczekać aż samo minie. Niestety tym razem zadadnie miałam utrudnione, bo dołączył do mnie Harry. Na dźwięk jego cudownego śmiechu, miałam ochotę był jeszcze głośniejsza niż dotychczas.
Kiedy w końcu uspokoiliśmy się, nie byłam już ani trochę na niego zła. W końcu każdy miał prawo popełniać błędy.
- Między nami już wszystko okej ?
- Jak najbardziej - odparłam, bo nie potrafiłam się na niego długo gniewać. To jego urok osobisty tak na mnie działał. No bo co innego ?
- Musimy iść już chyba spać - Harry pokazał mi godzinę na telefonie. Było kilka minut po pierwszej.
- Taa ...
Styles pomógł mi wstać z kanapy i zaprowadził na górę.
- Śpię oczywiscie z tobą ? - zapytałam, starajac się ukryć radość w moim głosie.
- Nie, z Louis'em - odprał sarkastycznie. - Oczywiscie, że ze mną. Nie odpuściłbym takiej okazji - dodał z rozbrajającą szczerością.
- A ty tylko o jednym - przewróciłam oczami.
Zachichotał w odpowiedzi. Przechodziliśmy własnie koło pokoju Louis'a, z którego dobiegało ciche pochrapywanie. Na paluszka doszliśmy do drzwi. Otworzyliśmy je, a następnie zamknęliśmy za sobą. Teraz mogliśmy rozmawiać już normalnie, bez obawy, że obudzimy Lou. Harry wcisnął mi do ręki jakieś ciuchy i rozkazał się w nie przebrać. Weszłam do łazienki, zrzuciłam z siebie ubranie, po czym ubrałam się w moją tymczasową piżamkę. Tą zaszczytną funkcję pełniła jakaś fioletowa koszula i krótkie spodenki w czerwone paski. Obydwie te rzeczy cudownie pachniały Harry'm.
Obmyłam jeszcze twarz wodą i wyszłam z łazienki. Styles leżał już w łóżku. Na mój widok uśmiechnął się nieznacznie, wskazując miejsce koło siebie. Bez słowo wskoczyłam pod kołdrę i wtuliłam się w jego ciepłe ciało. W jego ramionach czułam się bezpieczna i kochana. Dzięki niemu znalazłam swoje miejsce na ziemi. Dzięki niemu miałam w końcu zaznać szczęścia.
I tak usnęliśmy - wtuleni w siebie, przysłuchując się nawałnicy za oknem.

Rano obudziłam się przed ósmą. Harry spał, a ja nie miałam serca go budzić, tak słodko wyglądał. Ześlizgnęłam się z łóżka i zeszłam na dół. Okazało się, że Louis również spał. Postanowiłam zrobić chłopakom przyjemność i zrobić im na śniadanie kiełbaski. Wyjęłam z szafek potrzebne składniki, włączyłam radio, po czym zabrałam się za smażenie. Kiełbaska, za kiełbaską lądowały na talerzu. Musiałam powstrzymać się, żeby nie zjeść ich wszystkich.
Nagle poczułam, że ktoś obejmuje mnie w pasie i całuje w szyję.
- Cześć kochanie - mruknął Hazza, niezwykle ochrypłym i jednocześnie bardzo seksownym tonem. - Jak się spało ?
- Z tobą ? - odwróciłam się. - Cudwonie.
Uśmiechnęliśmy się do siebie, po czym zaczęliśmy się namietnie całować. Ten pocałunek różnił się od pierwszego, tym, że był o wiele bardziej brutalny. Nasze wargi toczyły zaciete boje, a języki walczyły o przewagę. Oboje lubiliśmy dominować i nie przyjmowaliśmy do wiadomości możliwości porażki.
Objęłam Harry'ego mocniej w pasie, jednocześnie przyciągając go bliżej siebie, a on położył dłonie na moich pośladkach, przyprawiajac mnie tym o przyjemne dreszcze. Nie mogłam się powstrzymać, by nie jęknąć cicho. Niestety, mój chłopak musiał to usłyszeć. Popatrzył na mnie usatyswakcjonowany, po czym przestał całować moje usta i zszedł na szyję. Pod wpływem ciepła warg Loczka, niemalże rozpływałam się w jego ramionach.
- Może przestaniecie gwałcić się w kuchni, co ? - przerwał nam rozbaiony głos. - Niektórzy próbują tu jeść.
Gwałtownie odwróciliśmy się. Louis siedział przy blacie, w samych spodniach od piżamy, szpanując swoją muskulaturą. Wpatrywał się w nas tak, jakby oglądał jakiś średnio interesujący program telewizyjny.
- Bez obrazy, ale powinniście poprawić technikę - wymamrotał z pełnymi ustami.
- Bo ty jesteś takim ekspertem w tych sprawach - prychnęłam, sama przysuwając sobie talerz z kiełbaskami.
- A żebyś wiedziała, że jestem.
- Tak ? Bo nie jestem tego taka pewna - odcięłam się. - Całowałeś sie z taką dużą iloscią dziewczyn, że na pewno możesz udzielać nam lekcji.
- Na pewno ... - zaczął Louis, ale nim zdążył powiedzieć wiecej, przerwał mu Harry:
- Przetańcie się kłócić, do kurwy nędzy ! Mam tego dość !
Patrzyliśmy się na niego zdumieni.
- My się tylko droczymy, Haroldzie - uspokoił go Lou.
- Właśnie, nie powinieneś się tyle denerwować. Przedwcześnie wyłysiejesz.
- Moje biedne włosy - krzyknął Styles, łapiac się za swoje loki. - One mają prawo do życia !
- Nie bój się - powiedziałam ofiarnie. - Nie pozwolę im zginąć.
Zaczęłam go przytulać. Po chwili dobiegł nas "płacz" Tomlinsona.
- Chlip chlip - ocierał z policzków wyimaginowane łzy. - Mnie nikt nie przytluli.
- Oh Louie ! - powiedzieliśmy jednocześnie i ruszyliśmy w stronę Szatyna. Tarmosiliśmy się przez chwilę w uścisku.
- Cholera jasna, zachowujemy się jak jakieś popieprzone Towarzystwo Wzajemnej Adoracji - mruknałam, powodując, że pozostala dwójka zatrzęsła się śmiechem.

Szliśmy, trzymając się za rękę, w stronę drzwi do uniwerku. Wzbudzliśmy wielkie zaintersowanie, do którego zdążyłam już przywyknąć. W końcu byłam młoda, więc to oczywiste, że łaknęłam popularności.
- Nie chcę tam iść- powiedziałam smutno. - Chcę zostać z tobą.
- Ja też - powiedział cicho, bo już wiele osób przysłuchiwało się naszej rozmowie. - Ale dobrze wiesz, że musisz.
- Nie - nadąsałam się, jak małe dziecko. - Nie zmusisz mnie.
- Jesteś tego pewna ?
- Jestem.
Moje serce biło, jak oszalałe, ponieważ domyślałam się, co teraz nastąpi. Jakby w spowolnionym tempie, Harry pochylił się i przybliżył swoją twarz do mojej, po czym delikatnie ucałował moje usta. Z ust zebranych rozleglo się ciche "aww". Chciałam więcej, jednak on, jakby czyatając w moich myślach, odsunął się.
- Na dzisiaj tyle wystarczy - uśmiechnął się promiennie. - Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Kiedy Harry odemnie odszedł, natychmiast został otoczoy przez grupkę fanek, a w moje ramiona rzuciła się Melanie.
- O jeny, Cassie ! Wiesz co ja wczoraj przeżywałam ?! Nawet sobie tego nie wyobrażasz !
- Ale przecież wszystko już jest okej.
- Tylko, ze przeszłam mini zawał serca - mrugnęła okiem. - Wynagrodzisz mi to, opowiadając, co stało sie na dachu wieżowca.
Nie miałam innego wyboru, jak tylko jej opowiedzieć. Moja opowieść, często przerywana była dodatkowymi pytaniemi Mel. Zadawała ich tak dużo, aż musiałam zagrozić, że przestanę mówić. Całe szczęście groźba podziałała i mogłam spokojnie skonczyć moją przemowę.
Po jej zakończeniu, Mel zaczęła papłać jak najęta. Szczerze powiedziawszy, zdążyłam już nawet do tego przywyknąć. Miło było mieć koło kogo usiąść na sali i porozmawiać. Może Ruda denerwowała mnie trochę, ale była miła i lubiłam spędzać z nią czas.
Na wykładzie siedziałyśmy cicho, tylko co jakiś czas szepcząc do siebie ploteczki. Okazało się, że Melanie była jedną z świrnietych Directioner, które są ze swoimi mężami na każdm kroku. Wiedziała o nich dosłownie wszystko. Równie dobrze mogłaby napisać o nich książkę.
Kiedy wykładowca powiedział, ze możemy się rozejść, jako pierwsze wybiegłyśmy z sali, kierując się w stronę wyjścia. Moja koleżanka chciała mi pokazać swój pokój w akademiku. Kiedy byłyśmy już na dworzu usłyszałam znajomy głos.
- Niespodzianka !
Odwrócilam się, a moim oczom ukazała się Cher. Jak zwykle wyglądała świetnie - w swoje krótkie włosy, powpinała kolorowe spinki, a jej szyja wprost uginała się pod cięzarem naszyjników.
- Cher kochanie - pisnełam i przytulilam dziewczynę. - Co tam słychać ?
- Mam zamiar zabrać cię na lunch i mały rajd po sklepach.
- Dla mnie ekstra ! - pisnęłam radośnie, gdy napotkałam zdezorientowane spojrzenie Mel. - A nie, przykro mi, ale nie mogę. Obiecałam już Melanie, że spędzę z nią dzisiejsze popołudnie.
- Ale jeśli wolisz spotkać się z Cher, to ja nie mam nic przeciwko - powiedziała szybko Ruda.
- Poważnie ? - miałam ochotę ją ucałować. - Dziękuję złotko, kiedyś ci to wynagrodzę - ostatnie słowa wykrzyczałam, bo Brunetka już ciągnęła mnie po chodniku. Zapowiadał się cudowny dzień.

***

Siedziałem koło Louis'a na kanapie, odpisujac fanom na twitterze. Lubiłem to robić. Dzięki temu pogłębiałem rosnące miedzy nami więzy i powoli stawali się moją drugą rodziną.
Nagle zauważyłem, że wszystkie dziewczyny zaczęły wysyłaż mi jakis link z youtube. Zmarszczyłem brwi i kliknąłem go. Przez chwile strona ładowała się, a później ukazał się filmik. Nosił nazwę Cher Lloyd and Casandra Millet dancing WYMB in Top Shop.
- Ej, Lou - klepnąłem przyjaciela w ramię. - Weź to obczaj.
Kliknąłem odtwarzanie. Razem z kamerzystką ukrywaliśmy się za sklepowymi półkami, a Cassie z Cher tańczyły, trzymając się za ręce, do rytmu naszego pierwszego singla. Wokół nich stali, śmiejacy się ludzie, ale one calkowicie ich ignorowały. Skupiały sie na tańcu, starając aby śmiech ich w tym nie przeszkodził. Nie wiedzieć czemu na ich widok, miałem ochotę robić to samo co one, czyli pląsać wesoło, majac na wszystkich totalnie wyjebane.
Piosenka skonczyła się, a dziewczyny ukłoniły się przed klaszcacymi ludźmi i czym prędzej uciekły ze sklepu. Filmik skonczył się.
- Idiotki - pasknął śmiechem Louis.
- Co nie ? - wyszczerzyłem ząbki. - Zadzwonię do Cassie, bo mogło im ię coś stać.
- Dobry pomysł.
Wybrałem numer mojej dziewczyny. Ta odebrała po kilku syngałach.
Hej skarbie. Jakiś problem ?
- Nie, wszystko okej. Oglądałem filmik z waszego pobytu w sklepie.
Fajny, co nie ? - zachichotała.
- Bardzo. Tylko, ze bałem się, że coś sie wam stało - odparłem.
Znowu zaczynasz - jęknęła. - Błagam, daruj sobie.
- Okej, okej - powiedziałem szybko. - Tylko nie bij.
Właśnie wywracam oczami - znowu zachichotała.
- Może przyjdziecie do nas ? - zaproponowałem. - Bo strasznie się nam nudzi.
Poczekaj, zapytam Cher.
Przez chwię słyszałem odgłosy niewyraźnej rozmowy.
- Za chwię będziemy.


Ten rozdział, w porównaniu do poprzedniego, różni się diametralnie - jest dłuższy, ciekawszy i o wiele bardziej ambitniejszy. No i wreszcie podoba mi się to co napiałam. Ja też jestem w szoku, bo od dawna wszystko co pisałam powinno wylądować w koszu.
W tym miesiacu, mozecie spodziewać sie jeszcze jednego rozdziału, a od lipca będę dodawała  je częsciej. Ale nic nie obiecuję. :D
A tak poza tematem, cieszycie sie, ze w koncu będą wakacje ? Bo ja bardzo, ale żal rzstawać mi sie z moją klasą. :(
Kocham was. xx

13 komentarzy:

  1. hahaaha, kocham to xD Towarzystwo Wzajemnej Adoracji - rozjebałaś mnie siostro! <3 jaram się jak Lou marchewkami, czekając na nexta :D muah!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fani drugą rodziną Lou świetnie !!!!!!!!!!! i zgadzam się z przedmówcą :D
    zapraszam - http://one-direction-mydream.blogspot.com/2012/06/rozdzia-8.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. : D Bardzo mi się spodobał. < 3
    Ja się tam cieszę wakacjami. W końcu! : D < 3
    Czekam na kolejny rozdział. : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się! Towarzystwo Wzajemnej Adoracji rozwala system :D Poza tym cały rozdział jest mega - rozwalasz totalnie ;)
    Czekam na kolejny. Jesteś boska :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się z wielgaśnym smailem na japie xD

      Usuń
  5. suuuper!! hahahaha xd towarzystwo wzajemnej adoracji wymiata hahaha xd
    zapraszam do komentowania u mnie:
    galaxy-strawberry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha xdd Też ostatnio nauczyłam w sklepie do WMYB ;D Zostałam wyśmiana przez moją matkę i innych ludzi, ale cicho xdd. Oni nie byli tak wyrozumiali, jak ci w tym opowiadaniu. A szkoda... Hah xdd Kółko wzajemnej adoracji... Jebłam ;DD Serious. ^.^ Śmiałam się jak głupia xD Boski. ;*** Skąd ty bierzesz takie pomysły?!?! Są genialne. <333 Też chciałabym tak pisać, ale nie potrafię xd Cóż, mówi się trudno i żyje się dalej ;p Biedny Hazza... Myślał, że Cassie go już nie kocha, ale tak nie było. Huehuehue xdd I bardzo dobrze, ponieważ ta dwójka bardzo do siebie pasuje. A opis ich pocałunku przed śniadaniem... Rozpływan się. ;*** Tak genialnie opisany, iż chyba lepiej już się nie dało. Awww... Oni są tacy słodcy, że aż nie mam słów. Kochani, napaleni, gorący xdd Wybacz za takie irracjonalne określenia, ale tylko one nasuwają mi się na myśl xdd. Tak wiem, zastanawiasz się, o czym ja myślę xd. Powiem Ci jedno. Nie chcesz tego wiedzieć ;pp To naprawdę bardzo przykre jest, ale cóż poradzić? ; D Raczej nic z tym nie zrobimy. Bosh! Poryczałam się ze śmiechu w pewnym momencie xdd.Jesteś niesamowita. Fantastycznie opisujesz zarówno momenty smutne, jak i tę metą wesołe. Szacun Gabi. ^.^ Jesteś moim guru. ;D Kończę, bo ta wypowiedź z każdym kolejnym zdaniem przestaje mieć sens xdd. Czekam na kolejny, pozdrawiam i życzę weny. <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ten fragment z tańczeniem jest z życia wzięty. :D

      Usuń
  7. robienie na złość swojemu chłopakowi zawsze spoko ; )
    rozdział świetny, czekam na kolejny :D
    http://buubsonlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny :)
    czekam na kolejny :P ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na pewno to co napisałaś nie powinno wylądowac w koszu. Tyle pozytywnych komentarzy a ty piszesz że to się nadaje do kasza? Twoje rozdziały są bardzo dobre, na prawdę.
    Lubię długie rozdziały bo jest co poczytac i więcej się dzieje. Ten jest faktycznie bardzo fajny i Cher u nich w domu...Mam nadzieję że spotka tam Nialla. Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie oczywiście <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej, to jest świetne ! Zgadzam się z komentarzami u góry, nic dodać, nic ująć. :))
    Dopiero teraz czytam tego bloga i jest na serio świetny ! :)
    Na prawdę, uwierz nam - czytelnikom ! :D
    czekam na nn . :)
    zapraszam do mnie na 27 rozdział :
    iwanttobelovedbyyouiwant.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwszy raz zajrzałam na ten blog i muszę Ci powiedzieć, że piszesz świetnie, a do tego pomysł na bloga jest niczego sobie *________________*. Myślę, że będę tu częściej wchodzić :D

    [ + jeżeli masz chwilę czasu, zobacz też mój blog :D. Bardzo zależy mi na szczerej opinii ♥ http://do-you-know-what-is-love.blogspot.com/ ]

    OdpowiedzUsuń