31 sierpnia 2012

Rozdział 24

Obudziłam się w ramionach nagiego Harry'ego. Rękę trzymałam na jego piersi, a głowę na ramieniu. Uniosłam lekko głowę i zobaczyłam porozwalane po pokoju ciuchy ( w niektórych przypadkach raczej ich strzępki ), które sprawiły, że uśmiechnęłam się promiennie do własnych myśli i oplotłam Hazzę nogą w pasie, jeszcze nie mając dosyć jego ciała. No bo zresztą, kto by nie miał ? Było perfekcyjne, a mi było w końcu dane zobaczyć je w każdym calu.
Styles nauczył mnie, że powinniśmy żyć tym, co jest teraz. Nie rozpamiętywać przeszłości ani nie planować tego, co będzie kiedyś, bo inaczej będziemy tracić tych, których kochamy. Czasem po prostu trzeba dać porwać się emocjom i czekać na to, co przyniesie nam los.
Takie życie mogłoby mi odpowiadać - beztroskie, bez żadnych zasad oraz zobowiązań. Kładłabym się spać jako jedna, a budziłabym się jako zupełnie inna osoba, obdarzoną zupełnie odmienną osobowością. Tylko, że takie życie nie byłoby dobre na dalszą metę. A ja musiałam dbać o swoją reputację.
Westchnęłam ciężko. Oj tak, odkąd zaczęłam być z Harry'm, musiałam o wiele bardziej dbać o swoją prywatność, bo śledziły mnie miliony par oczu, czekające na choćby najmniejsze potknięcie. Ci ludzie nie mieli serca. Dobrze wiedziałam, jak wielką pałają do mnie nienawiścią. Dla nich mogłam równie dobrze zginąć. Ich serca, twarde jak lód, nie obeszła by zbytnio moja śmierć...
Cholera jasna, pomyślałam, budzę się rano, po tym jak pierwszy raz kochałam się z moim chłopakiem i myślę o osobach, które mnie nienawidzą. Ja pierdolę, chyba mam coś z głową.
Pokręciłam głową i zerknęłam na zegarek, a jako, że wskazywał godzinę wczesno ranną, czyli siódmą trzydzieści,  można spokojnie poleżeć. Nim zdąrzyłam wtulić się w muskularny tors Harry'ego, drzwi od pokoju gwałtownie się otworzyły i jakaś półnaga postać, zaczęła skakać po łóżku, wrzeszcząc z radości:
- TAK KURWAAAA ! MAM JUŻ DZIEWIĘTNAŚCIE LAT ! KURWA ! KURWA ! KURWA ! ZORGANIZUJĘ NAJLEPSZY PARTY-HARD JAKI TYLKO MOŻNA !
- Zamknij się - jęknął Harry. - Nie widzisz, że śpimy ?
- Śpi to się w nocy - zauważył inteligentnie Niall, siadając w nogach łóżka.
- Ale kto powiedział ci, że oni w nocy spali ? - dobiegł nas roześmiany głos. - Bo mieli chyba jakieś inne zajęcia.
Louis stał oparty o framugę drzwi, uśmiechając się promiennie. Na ten widok coś zaczęło we mnie tańczyć, skakać i krzyczeć. Widok takiego Tomlinsona był jak balsam dla mojej duszy. Ten człowiek powinien mieć zakaz nie nie uśmiechania się. Wygląd jego rozpromienionej twarzy dawał wszystkim natychmiastową radość do życia.
Ale mimo to, nic nie dawało mu prawa do wnikania w nasze życie seksualne.
- Pieprz się Lou - powiedzieliśmy jednocześnie z Harry'm, naciągając kołdrę na głowy.
- Mam się pieprzyć ? - wybuchnął śmiechem, któremu zawtórował Niall. - A czy nie przypadkiem to robiliście ostatniej nocy ? Bo było straaaasznie głośno.
Nie to, żeby coś, bo cholernie kocham Louis'a i nie chcę, żeby cierpiał, ale wolałam już kiedy rozpaczał po rozstaniu z Eleanor, bo wtedy nie musieliśmy znosić jego głupich odzywek. Znaczy się, był wtedy na tyle załamany, że stracił całą chęć do życia....
Jak tak sobie myślę, to brzmi to jeszcze gorzej.
Nagle w pokoju rozległ się kojący, spokojny głos Liam'a:
- Louis, Niall, cholera jasna. Dajcie im trochę prywatności.
Chciałam wylecieć z łóżka i uściskać go z wdziecznosci, ale później przypomniałam sobie, że jestem całkowicie naga. Nie opuściłam, więc mojej kryjówki, ale odnotowałam w myślach, żeby mu jakoś podziękować.
Chwilę później głosy chłopaków znalazły się na korytarzu, a ktoś, najprawdopoodbniej Liam, zamknął za sobą drzwi. Wynurzyłam się spod kołdry. Harry zrobił to samo. Jego rozczochrane loki były jeszcze bardziej rozczochrane niż zwykle, co oznaczało, że na głowie miał jedną, wielką szopę. Ale mimo to nie przestał być mniej seksowny i pociągający.
- Jak się spało ? - powiedział z promiennym uśmiechem.
- Się nie spało - wybuchnęliśmy śmiechem. - Ale poza tym bardzo dobrze. Póki Niall mnie nie obudził.
Harry westchnął ciężko.
- Horan w każde swoje urodziny zachowuje się chujowo zarozumiale i idiotycznie. Ale ponieważ jesteśmy zajebistymi przyjaciółmi, wspaniałomyślnie mu to wybaczamy. No i to tylko taki jeden dzień w roku.
- A masz dla niego jakiś prezent czy coś ?
Po jego pobladłej twarzy wywnioskowałam, że nic nie kupił. Wybuchnęłam śmiechem, a mój chłopak tym razem poczerwieniał ze złości.
- Bo ty niby coś dla niego masz ?
- Nie mam - powiedziałam spokojnie. - Ale mam już pomysł.
To była święta prawda. Chodziło mi to już po głowie od wczorajszego wieczora, kiedy przypomniałam sobie jakie obchodzimy następnego dnia święto. Dość łatwe w realizacji, aczkolwiek konieczna była pomoc kogoś dobrze ustawionego. Takie naprzykład Paul'a. Facet miał kontakty i z chęcią by mi pomógł.
- Potrzebuje tylko numeru do Paul'a.
- Nie ma sprawy - chłopak wzruszył ramionami, ale momentalnie posmutniał. - A co ja mu dam ?
- Swoją kartę kredytowa na tyle minut, ile kończy lat. W jego przypadku będzie to dziewiętnaście.
Chłopak popatrzył się na mnie, jak co najmniej na anioła.
- Jesteś genialna - powiedział z uznaniem.
- To nie mój pomysł, tylko z Plotkary.
Hazz chciał coś powiedzieć, ale przerwał u dzwonek do drzwi, zwiastujący przybycie najprawdpodobniej rodziny Niall'a. Popatrzyliśmy się na siebie porozumiewawczo. Chłopaki to jedno, a ich rodzina drugie. Nie chcieliśmy, żeby zobaczyli nas... w takiej sytuacji. Szybko zerwaliśmy się z łóżka. Niestety okazało się, że w mojej sukience poszedł zamek i mój chłopak musiał dać mi coś z moich rzeczy. Wybrałam biały podkoszulek, który od biedy mógł ujść za damski i szare dresowe spodnie, które musiałam mocniej ścisnąć gumką, bo zwyczajnie spadały mi z tyłka.
Kiedy pokazałam się tak ubrana Harry'emu, wybuchnął niepochamowanym śmiechem i uspokoił się dopiero, gdy zagroziłam mu, że wrzucę do internetu coś kompromitujacego. Zresztą niepotrzebnie się poddał, bo i tak bym tego nie zrobiła. Głupek.
Chwile później i Harry był przebrany. Wzięliśmy się za ręce, by zejść na dół, gdzie czekali już na nas uśmiechnięty Louis ( dzięki Bogu, bo miałam wrażenie, że tamto w pokoju to był jeszcze sen ), Liam smażący jajka na patelni, Niall pożerający wszystko co nadwinie mi się pod rękę oraz ( ku mojej radości ) Cher, która rozmawiała z czwórką nieznanych mi osób - niewysoką blondynką o życzliwym spojrzeniu, postawnym, ale łysiejącym już mężczyzną, młodym facetem i jakimś nastolatkiem, młodszym ode mnie może o rok.
Podsumowywując - siedzieli przede mną państwo Horanowie, brat Niall'a, Greg, a ten młodzik to był chyba jego kumpel Sean.
- Dzień dobry wszystkim - powiedział głośno Harry.
- Harry, złotko - mama Horana zerwała się na równe nogi i ucałowała mojego chłopaka w obydwa policzki. - Jak ty wyrosłeś !
- Wydaje ci się - zaśmiał się.
- A ty pewnie jesteś Cassie, tak ? - kobieta uśmiechnęła się do mnie.
- Zgadza się - odpowiedziałam jej tym samym. - Cieszę się, że mogłam panią poznać.
- Ja również kochanie, ja również - nie wiedzieć czemu, ale po tych słowach momentalnie ją polubiłam. - Tworzycie naprawdę przeuroczą parę.
Oboje radośnie wyszczerzyliśmy się, by chwilę później przywitać się również z męskim gronem oraz Cher. Dziewczyna była uśmiechnięta, więc przez chwilę do mojego serca wkradła się myśl, że może ona i Niall są już razem, ale niestety nie zachowywali się jak para. Powinnam być wogóle wdzięczna, że zachowują się wobec siebie normalnie, nie wrzeszczą, nie krzyczą i nie płaczą. Ale śmiali się wesoło, więc mogła uznać, że znowu są przyjaciółmi.
Teraz tylko dowiedzieć się czy Niall nadal coś do niej czuje i misja zakończona.
- Gdzie jest Zayn ? - zapytał Harry.
- Poszedł chyba kupić prezent dla Niall'a - powiedział Liam, ale Horan momentalnie mu przerwał:
- Zapomniał, tak ?! - nasze zgodne milczenie uznał za potwierdzenie swoich słów. - Niech on tylko wróci to...
W tym samym momencie otworzyły się drzwi i stanął w nich Zayn, trzymający w jednej dłoni pachnącą torebkę z Nando's, a w drugiej podłużne, prostokątne pudełko. Dodatkowo, do jego rąk przyczepione były kolorowe baloniki z napisem "Happy Birthday Nialler". Mimo zmęczonego oblicza, Mulat uśmiechał się promiennie i wyglądał na podekscytowanego.
Oczy wszystkich zebranych zwróciły się na Niall'a, który pobladł, przypominajac sobie swoje wcześniejsze słowa. Może i Zayn zapomniał o jego urodzinach, ale teraz się postarał, więc należało mu się wybaczenie.
- Zaynulko, moja kochana - rzucił się w kierunku zdumionego Malika i pocałował go mocno w oba policzki.  - Jak ja cię kochaaaaaaam. Nando's z samego rana to coś, co małe Niall'e lubią najbardziej. A jeszcze te baloniki... Czy to prezent ? Dla mnie ? Nie musiałeś !
Blondyn wyrzucał z siebie te słowa z prędkością karabinu maszynowego, a chwilę później rozrywał ozdobny papier z pudełka, które okazało się takim od butów. Uniósł pokrywkę i wydał okrzyk zachwytu, po czym uniósł do góry parę białym mercuriali.
- Kurewsko zajebiste - szepnął.
- Niall ! - pani Horan spojrzała na syna z niezadowoleniem. - Wyrażaj się słońce.
- Przepraszam, ale one są naprawdę świetne - uśmiechnął się do Zayn'a, który nalewał sobie właśnie soku do szklanki.
- To cud, ze o tej porze było cos otwarte - puścił do nas oko. - A wy co mu daliście ?
- Od nas dostał zegarek - głos pana Horana zadudnił w kuchni, a jego syn z dumną uniósł rękę, pokazując prezent. - Czyste srebro.
-  Piłkarzyki - Cher spojrzała się na Niall'a, a on natychmiast się rozpromienił.
- Ja dałem mu maszynę do robienia waty cukrowej.
- Tylko, że nie połączyłeś do niej żadnych chemikaliów z których się ją robi, Tomlinson !
- Zamknij się.
- Sam się...
- Ode mnie dostał koszulkę z autografem Drogby - przerwał mu Liam, nie chcąc dopuścić do dalszej kłótni.
- Ja dałem mu zestaw do konserwacji gitary - dodał Greg.
- Atlas grzybów - Sean uśmiechnął się rozbrajająco.
Wybuchnęliśmy z Haryr'm śmiechem, ale chwilę później zamilkliśmy, bo Horan popatrzył na nas ponuro i uniósł potężny tom, po czym syknął do Cullen'a coś o tym, że on mu się jeszcze za to odwdzięczy. jego przyjaciel nie wyglądał na zbytnio przejętego.
- A wy ? - zapytał Greg. - Co mu daliście ?
- Jeszcze nic - powiedział szybko Harry. - Ale zabieram Niall'a na zakupy.
Wszystkie głowy odwróciły się w moja stronę, wyraźnie oczekując odpowiedzi.
- Mój prezent do niespodzianka.
Zaczęli mnie błagać, żebym powiedziała im coś więcej, ale musiałam pozostać nieugięta na wszelkie prośby i błagania. Nie miałam w końcu pewności czy mi się uda.
- To dasz mi ten numer ? - popatrzyłam na Hazzę, który szybko wklepał na mojej do mojego telefonu ciąg cyfr. - Okej, mam wykład. Będę o piętnastej.
- Odbierz po drodze tort - powiedział do mnie Liam. - Zadzwonię do nich i powiem, że ty go weźmiesz, dobrze ?
Kiwnęłam głową, po czym wyszłam z domu. Ku mojemu zdumieniu nie padało, a wręcz przeciwnie - świeciło piękne słońce i było ciepło. Dobra pogoda na imprezę.
Po tych słowach, wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer, który niedawno otrzymałam od Harry'ego. Jeden sygnał... Drugi... Trzeci...
- Halo ?
- Paul ? - usmiechnęła się i wyjęłam z torby okulary przeciwsłoneczne, po czym wsadziłam je na nos. - Mam do ciebie pewną sprawę.

***

Pieć minut po wyjściu Cassie, do domu weszła Danielle.
- Dobra, mam obmyślony plan działania - krzyknęła, a my spojrzeliśmy na nią zdumieni. - Oj, darujcie sobie do kurw nędzy...
W tym momencie zauważyła, że oprócz nas w pokoju znajdują się jeszcze państwo Horanowie i spłonęła szkarłatnym rumieńcem. Wszyscy, nawet Liam, wybuchnęli śmiechem.
Całe szczęście, chwilę później wszystko było już okej i Danielle mogła przekazać nam swój pomysł:
- Tak więc, pan - wskazała na ojca Niall'a. - I wy - pokazała jego synów i Sean'a. - Idziecie na mecz.
- Mecz ?
Dan uśmiechnęła się i wyjęła z torby cztery podłużne karteczki.
- Nie pytaj się skąd je mam, bo i tak ci nie powiem.
Położyła je na dłoniach Niallera, a jego oczy zaświeciły się.
- O. Mój. Boże - powiedział z niedowierzaniem. - Bilety na derby Londynu ?! Wyprzedano je z jakiś tydzień temu.
- Mówiłam, żebyś nie pytał - popatrzyła na niego ze złością. - To wy już idźcie.
- Ale Niall nie ma ode mnie prezentu - zaprotestowałem, kiedy chcieli wychodzić.
- Ty będziesz mi tu potrzebny - rzuciła Danielle.
Popatrzyłem się bezradnie na Farbowanego Blondyna, który machnął reką, jakby chciał mi powiedzieć, że w tym roku mi wybacza. Postaram się jakoś dorzucić do prezentu od Cassie.
Chwilę później, męskiej części rodziny Horanów oraz Sean'a już nie było. Po czym Danielle wróciła do omawiania dalszego ciągu swojego planu. Okazało się, że ja i pani Horan zajmujemy się kuchnią, Liam i Lou gośćmi, Cher i Zayn dekorowaniem wnętrza, a nad całością miała czuwać niezastąpiona Dani.
Wszystko nam wychodziło, wszystkie potrawy były pyszne, wszyscy goście przyjmowali zaproszenia, a dekoracje były wspaniałe. I tak miało pozostać - perfekcyjnie w każdym calu.
- Harry - nad uchem usłyszałem zdenerwowany głos Danielle. - Przepraszam bardzo, ale tego nie da się zjeść.
- Mówisz ? Bo ja uważam, że są świetne.
Brunetka stałą obok mnie, kręcąc głową na przygotowane przed chwilą ciasteczka. Były na nich głowy Leprachunów, co było pomysłem pani Horan, która chciała dodać jakiś irlandzki akcent. Teraz kobieta patrzyła się na nas z lekkim zdumieniem.
- Nie, ich nie da się zjeść ! Są ohydne !
- Niall jest wszystkożerny. Nie będzie miał nic przeciwko.
- Chcesz go otruć ?!
- Jego nie - zaśmiałem się złośliwie.
- Mnie ?!
- Tak ciebie.
- Jak możesz ?!
- Nie mam uczuć.
- Masochista.
Wybuchnąłem śmiechem.
- Ale mnie obraziłaś.
- Utop się, Styles !
- Nie dzięki, nie skorzystam.
- To powiem Cassie !
- Niby o czym ?
- Że zachowujesz się wobec mnie jak cham.
- Przesadzasz.
- Nie przesadzam.
- Zaczynasz mnie wkurzać.
- A ty mnie.
- Get out of my kitchen!
Danielle spojrzała się na mnie, po czym kącik jej ust powoli uniosły się ku górze. Wyglądała tak jakby próbowała się nie roześmiać. Słabo jej to wychodziło. Zaczęła śmiesznie marszczyć nosek, zawzięcie mrugając oczami, a ramiona zaczęły się jej trząść. W końcu jednak nie wytrzymała i wybuchnęła gromkim śmiechem, któremu chwilę później zawtórowałem. Pani horan przez chwilę patrzyła się na nas ze zdumieniem, ale po chwili do nas dołączyła. Nasze śmiechy odbijały się po kuchni, przez to zajrzała do niej głowa Liam'a, ale chłopak nie wiedząc o co chodzi, szybko ją schował.
Chwilę później do kuchni zajrzała jeszcze jedna głowa, tym razem blondwłosa.
- Czemu się tak śmiejecie ? - powiedziała Cassie pogodnie, obładowana kilkoma torbami i trzymająca przed sobą duę białe pudełko, po czym odstawiła je na kuchenny blat.
- A tak sobie - mruknęła Dani, ocierając łzy. - Ej, możesz skoczyć na górę i przynieść płytę z filmikiem dla Niall'a ?
- Jasne. Gdzie jest ?
- Kładłam ją chyba w pokoju Hazzy.
Dziewczyna zniknęła z kuchni, a my zajęliśmy się pracą. Zdąrzyliśmy upiec kolejną blachę ciasteczek i zrobić dwie sałatki, podczas gdy Cassie nadal nie wracała. Swoim zwyczajem zacząłem się martwić i już po chwili wchodziłem na górę. Nie miałem bladego pojęcia co mogło ją zatrzymać. Oczywiści natychmiast zacząłem myśleć o najgorszym, ale natychmiast wyrzuciłem te myśli z głowy. Przeszedłem korytarzem i otworzyłem drzwi od pokoju.
Casandra siedziała na podłodze, obracając w rękach płytę, a na ekranie telewizora skakały mrówki. Na jej twarzy nie mogłem doczywać sie niczego, oprócz wielkiego szoku i zaskoczenia. Byłem ciekawy co mogło ni ą tak wstrząsnąć.
- Ej, mała, co jest ?
Bez słowa podała mi płytę, a ja zaniemówiłem. To co trzymałem w dłoniach było moją najpilniej strzeżoną tajemnicą, którą chciałem zabrać do grobu. Nikt nie powinien sie o niej dowiedzieć, a ja bezskutecznie próbowałem o niej zapomnieć.
Larry Stylinson sextape.

Witajcie zacne Directionerki ! Rozdział miał być wczoraj, ale z pewnych powodów, o których nie chcę i nie mam siły już mówić, pojawił się dzisiaj. Ogólnie uważam go za udany, ale bez przesady, bo mogłam napisać go lepiej.
Co do końcówki... nie mogłam się powstrzymać xd Taki malutki akcencik Larry'ego, haha :) Jeśli macie co do tego jakieś niejasności, wszystko wyjaśni się na 100 % w następnym rozdziale.
I pragnę jeszcze gorąco podziękować wszystkim za milutkie komentarze pod poprzednim rozdziałem. Jesteście mega kochani :)
Kocham was xx

19 komentarzy:

  1. Boże dodawaj szybko bo ja nie wytrzymam tu z tym Larry'm! :D Serio!
    Ten rozdział jest Z.A.J.E.B.I.S.T.Y.!.

    OdpowiedzUsuń
  2. Urodziny Horana! No ciekawa jestem jak uda się przyjęcie, bo po tym co zobaczyła Cassie. Masz rację rozdział udał ci się w 100% :)
    Do następnego! :>

    OdpowiedzUsuń
  3. JA PIERDOLE. Nie! Tylko nie to, jak mnie wkurwia ten cały Larry, zaraz umrę... GŁUPIA CASSIE, po co ona tam grzebała?! Dobra, skoro mówisz, że się wyjaśni to może to prawda, ale zaraz wyzionę ducha ze zdenerwowania. UGHHHHH! Dawaj następnyyyyyyyyyy!

    OdpowiedzUsuń
  4. o jaaa teraz to co chwila będę wchodzić żeby zobaczyć czy jest nowy rozdział co ona ma dla Nialla i co zrobi po zobaczeniu tego cd no jestem straszliwie ciekawa czekam na kolejny Paulina xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ! Ciekawe jak impreza się uda ;) Czekam na kolejny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahahah xd get out of my kitchen mnie rozwaliło :D i ta końcówka *.* omnomnom

    OdpowiedzUsuń
  7. wow! To żeś wykombinowała! Jestem pod wrażeniem :3 pisz szybko nn! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Pisz szybko kolejny :D
    Czekam : >

    OdpowiedzUsuń
  9. Larry is real. Wszędzie! *_*
    Cudowny rozdział, taki śmiechowy i w ogóle. : dd Chociaż ta końcówka... Kopara mi opadła. XD
    Czekam na kolejny rozdział. Dodawaj szybko. ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. Larry < 33
    hahahaha. pompa.
    a tak wgl to ciekawe co ta Cassie wymyśliła. w sensie, że na prezent dla Nialla ; d
    nic nie przychodzi mi do głowy więc czekam na kolejny! ; )

    OdpowiedzUsuń
  11. Awww... trafiłam tu przypadkiem i szczerze mnie to wciągnęło! 24 rozdziały w jeden dzień to trochę dużo xD Świetnie, cudownie, zajebiście piszesz, a akcja cały czas się rozkręca. LARRY 4EVER <3
    Przy okazji zapraszam do siebie: http://when-i-see-stars.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Haha powinnaś zrobić One shot'a pt. "Larry Stylinson sextape" xD huehue

    OdpowiedzUsuń
  13. SUPER :) bardzo mi się podoba.
    zapraszam do czytania i komentowania długo wyczekiwanego 1 rozdziału
    http://charming-anthem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana Ty moja, ta końcówka jest fenomenalna! *.* Larry is real! ;D Aż jestem ciekawa, o co chodzi z tą płytą! ;oo Hmmm... Cóż ta Twoja mądra główką znowu wymyśliła? Gabi, przerażasz mnie xd Nie no, joke ^^ Zajebista jesteś. :* Bosh... Czemu wszystko, co piszesz, jest tak przechuj fenomenalne, że nie mam słów, by opisać to, co mam w mózgu? *.* Dosłownie, pustka... Zamierzasz mi moje słownictwo, Ty niedobra, Ty! ;D Ale tak w sumie, to się nawet cieszę, że nie umiem tego opisać, bo byłoby to z pewnością prożne i totalnie bez sensu xdd. Zaintrygowałaś mnie ta końcówką... Jak zareaguje Cassie, gdy Harry będzie chciał jej wszystko wyjaśnić? ;oo Rozkmina życia xD Dosłownie, teraz będę siedziała całą noc i myślała, co Ty znowuż wykombinowałaś... ;D Misiek, dawaj mi tu szybko następny rozdział, bo nie wiem, co zrobię, jeśli się nie dowiem, co będzie dalej *.* Weny, weny, weny, weny. <33
    P.S. Barcy byłam, jestem i będę zawsze wierna. ;* FCB rlz. *_______*
    @rollin_with_you

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytając ten rozdział moim największym pytaniem było: "co wymyśliła Cassie?", ale końcówka zmieniła to pytanie i rozjebała mnie przy tym totalnie. Larry! OMG... To przebija wszystko!
    Już myślałam, że będzie cud, miód i orzeszki, ale jednak twój zamysł do niszczenia relacji międzyludzkich się znów odezwał. xd Uwielbiam to po prostu! :*
    Ale TAKIEJ akcji się nie spodziewałam. Błagam, napisz szybko następny rozdział i wyjaśnij mi to! :*:*:* Nie wiem czy to jest na serio, czy to tylko jakieś nieporozumienie. Zaraz zejdę na zawał i mnie nie będzie xd
    Czekam na kolejnyy! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. nie no zajebisty a końcówka genialna. Larry nie spodziewałam się tego. To żeś wymyśliła. Czekam na nn i zapraszam do siebie

    http://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com

    PS. Proszę wejdź na http://stories--about-1d.blogspot.com i zagłosuj na moje opowiadanie, numer 18

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział, a końcówka GENIALNA! Jestem ciekawa jaki prezent wymyśliła Cassie.
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Super rozdział, końcówka mega genialna :D hahahahha :D Niall jest genialny, no po prostu uśmiałam się jak on tak paradował i się darł , haha <3 Kocham Twojego blogaa <3 Czekam na NN <3 Szybciutko dodawaj :*
    http://gotta-be-you1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy nstp?!...ten jak zawsze C_U_D_O_W_N_Y !!! ♥

    OdpowiedzUsuń