06 września 2012

Rozdział 25

- Cassie, pozwól mi...
- Ja... uhm... o Boże - zaczęła się jąkać. - Daj mi chwilkę, dobrze ?
Kiwnąłem głową. Dziewczyna opadła bezwładnie na moje łóżko i zaczęła tępo patrzyć się w sufit. Miała bladą, lekko przerażoną twarz, ale chociaż nie była wyprana z emocji jak wcześniej.
Ja sam, nie czułem się od niej lepiej. Zresztą, jakby mógł czuć się człowiek, którego największa tajemnica została właśnie odkryta ? Tak właściwie, to nadal nie mogłem uwierzyć, że to co się dzieje, jest naprawdę. Czułem się, jakbym śnił... A może śnię ? Uszczypnąłem się w ramię i syknąłem z bólu. Nie, jednak nie.
Ale nawet jeżeli, to co się teraz dzieje jest surrealistyczne. Zwyczajnie nie miało prawa dziać się, w moim perfekcyjnym i idealnie poukładanym świecie. Miałem wspaniałą dziewczynę, miałem najlepszych przyjaciół na świecie, miałem kochającą rodzinę i miliony oddanych fanów, rozsianych po całym świecie.
A teraz, za sprawą jednego głupiego błędu, wszystko na czym mi zależało mogło zwyczajnie przestać istnieć. W jednym momencie miałbym wszystko, w drugim zupełnie nic i nie mógłbym nic na to poradzić.
Nagle moje myśli, zalała fala obrazów z tamtego dnia. Mimo iż wtedy mózg miałem otumaniony alkoholem, każdy szczegół miał na trwale wyryć się w mojej pamięci - spocone i rozgrzane Louis'a wijące się podemną, jego głos szepczący moje imię, jego wargi, oplatające mojego członka...
Znaczy się, kochałem Larry'ego. I to bardzo. Ale z Louis'em nie łączyło mnie nic więcej, niż zwykła, braterska miłość. Nic więcej.
Nie miałem pojęcia ile tak trwaliśmy - Cassie nieruchomo leżąc na łóżku, a ja siedząc na podłodze. Każde z nas trwało we własnych rozmyślaniach, nie myśląc o niczym innym niż o jednej, na pozór niewinnej płycie. W tym momencie była ona w całym centrum naszego małego wszechświata. Nie liczyło się nic oprócz niej.
Chwilę później, Casandra podniosła się z łóżka i usiadła koło mnie, opierając głowę o moje ramię.
- Opowiedz mi o tym.
Przez chwilę zawahałem się, ale wiedziałem, że muszę powiedzieć jej prawdę. Po prostu muszę. Ona zawsze była ze mną szczera.
- Było to jeszcze za czasów XFactora - zacząłem niepewnie swoja historię. - Dokładnie chyba po którymś z odcinków. Po... tak, po odejściu Cher. Trochę to nami wstrząsnęło, szczególnie Niall'em, więc kupiliśmy kilka butelek czegoś mocniejszego, no i wiesz. Upiliśmy się. I jakoś tak wyszło, że wylądowałem z Lou w łóżku - na chwilę zamilkłem, jakby chcąc dać sobie ta przerwą siły na dalsze mówienie. - Coś nas wzięło... wziąłem kamerę... on nie protestował... położyłem ją na szafce... i ...
Tutaj głos mi się kompletnie załamał. Nim się spostrzegłem po moich policzkach zaczęły skapywać łzy. Dopiero zdałem sobie sprawę jak wiele spieprzyłem. Jak można żyć z myślą, że przeleciało się swojego własnego przyjaciela ? Nawet jeśli było to po pijaku i dobre dwa lata temu. Mimo iż nauczyłem się znowu myśleć o nim normalnie, jako o zwykłym człowieku, a nie kolejnej osobie do zaliczenia, nadal często przyłapywałem się na tym, że myślałem o nim w ten sposób.
Nim się spostrzegłem, zobaczyłem twarz Cassie tuż przed moją. Przejechała kciukiem po moim policzku ścierając z niego łzy.
- Nie płacz - powiedziała cicho. - Nie lubię kiedy się smucisz.
Wyciągnąłem nogi, by dziewczyna mogła na nich usiąść. Oplotła rękami moją szyję i wtuliła się w pierś, wciągając głęboko powietrze, jakby chcąc lepiej poczuć mój zapach. Ja sam zanurzyłem głowę w jej włosach i pozwoliłem sobie na chwilkę odpłynąć.
- Już lepiej ci, co ? - moja dziewczyna uśmiechnęła się łagodnie.
- Uhm... - pokiwałem głową. - Chyba tak.
- To fajnie. A teraz o tym nie myśl, dobrze ? Było minęło.
- Okej.
Uśmiechnęła się po raz kolejny i pocałowała mnie delikatnie w usta. Kiedy się odsunęła jeszcze raz się przytuliła, ale nagle odsunęła się i popatrzyła na mnie dziwnie.
- Chwila... Pamiętasz jak musiałeś się z Lou pocałować ? Powiedział wtedy, że nigdy nie całował się z chłopakiem.
- No tak - westchnąłem. - Bo on niczego nie pamięta.
I to było właśnie w tym najgorsze - że mój przyjaciel żył w słodkiej nieświadomości, że wszystko jest okej. A ja nie miałem serca powiedzieć mu, że... uhm... no wiecie co. Wystarczyło, że ja cierpiałem z tego powodu.
- Chodź - szepnęła Cassie, podając mi swoją szczupłą dłoń. - Idziemy na dół.
Wrzuciłem płytę pod łóżko, mając nadzieję, ze nikt jej tam nie znajdzie. Chciałem już wychodzić, ale przypomniałem sobie o filmiku dla Niall'a i wróciłem do pokoju. Pogmerałem chwilę w chwiejnym stosie płt, po czym szybko wybiegłem z pokoju.
Imprezę czas zacząć.

***

- Dziękuję za pojawienie się - powiedział Niall do mikrofonu, stojąc na podeście, koło DJ'a i uśmiechając się niepewnie do tłumu ludzi, który jakimś cudem pomieścił się w salonie chłopaków. - Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile znaczy dla mnie wasza obecność.
- Uhu ! - zawył Harry, stojący obok i obejmujący mnie w pasie, a kilka osób potwierdziło to pomrukami zachwytu.
Niall spłonął rumieńcem.
- Brawa należą się nie mnie, a moim cudownym przyjaciołom - powiedział z niejaką dumą w głosie. - Wielkie brawa !
Ludzie zaczęli klaskać i poczułam jak mi samej coś czerwonego wpływa na policzki. Harry zaśmiał się i pocałował w czoło.
- Kocham, kiedy się rumienisz - szepnął, a ja walnęłam jeszcze większego buraka. - Widzisz, wyglądasz wtedy tak uroczo i niewinnie.
- Inaczej niż w rzeczywistości, co ? - uśmiechnęłam się złośliwie.
- Zgadza się.
- Harry !
- Przepraszam, ale...
W tym momencie urwał, bo Danielle poprosiła Niall'a, żeby zszedł i po chwili sama wspięła się na podest. DJ był już wyraźnie zniecierpliwiony, ale w tym momencie wszystkie oczy były skierowane na moją przyjaciółkę. Dziewczyna powiodła wzrokiem po sali, po czym zaczęła mówić:
- Dzięki pomocy niezastąpionego Greg'a - brat Horan'a, który siedział na kanapie pomiędzy jakimiś dwoma dupami, uśmiechnął się do niej. - Udało mi się zmontować ten oto filmik. Puszczam go teraz, kiedy jesteście trzeźwi, bo wykażecie jako takie zainteresowanie - wybuch śmiechu. - Wiec bez większych wstępów, zapraszam do oglądania.
Wzięła do ręki pilota, po czym włączyła telewizor i przycupnęła na kolanach Liam'a. Ekran przez chwilę był czarny, ale później pojawił się na nim napis"Niall James Horan", a po nim pierwszy slajd, przedstawiający małego, może kilku dniowego Irlandczyka.
- Aww - wyrwało się z moich ust. - Słodziak!
Harry parsknął, ale nie zdąrzył nic powiedzieć, bowiem zdjęcie zmieniło się tym razem ukazując Horana siedzącego na nocniczku. Wszyscy zaczęli się śmiać i tylko jubilat spojrzał na swojego brata z żądzą mordu w oczach.
Kilka minut później, kiedy filmik dobiegł już końca i ludzie zaczęli zajmować się swoimi rzeczami, Harry zaproponował, że pójdzie po coś do picia, a ja zniknęłam w imprezowym tłumie. DJ, zadowolony, że nikt mu już nie przeszkadza, zaczął puszczać jedne z lepszych kawałków, a z racji tego, że przyjecie dopiero się zaczynało, wszystkie kanapy były prawie wolne. Przycupnęłam na jednej, koło jakiejś dziewczyny, która obserwowała tańczącą Danielle, która wyraźnie królowała na parkiecie. towarzyszył jej nie kto inny, jak Cher, która była już wyraźnie po szklance czegoś mocniejszego.
Oderwałam od niej wzrok i zaczęłam przypatrywać się mojej towarzyszce. Kiedy później przypominałam sobie ten moment, dziwiłam się, że nie rozpoznałam jej od razu.
- Chwilka - za sprawą moich słów, dziewczyna odwróciła wzrok od Dan i spojrzała na mnie uważnie. - ty nie jesteś przypadkiem Perrie ?
- Tak - powiedziała, uśmiechając się życzliwie. - A ty Cassie ?
Pokiwałam głową i po chwili rozmawiałyśmy już jak najlepsze przyjaciółki. Dziewczyna swoją sympatycznością szybko zjednała sobie moje serce, a warto pamiętać, że nie lubiłam poznawać nowych ludzi.
- Czemu jesteś sama ? Reszty zespołu nie ma ?
- Nie mogły przyjść - powiedziała cicho.
- Nie przejmuj się - powiedziałam dziarsko. - Możesz się bawić ze mną.
Zanim zdąrzyła podziękować, podszedł do nas Harry z drinkami w ręku.
- Perrie!
- Oh, hej Hazz. Co tam ?
- Po staremu. A u ciebie ?
- Tak samo. Chcesz ? - uniósł do gór jeden z kieliszków, a drugi wcisnął mi do ręki.
- Nie, ale możesz mi skoczyć po piwo.
Harry zmrużył oczy, ale odszedł, wlewając w siebie zawartość drinka. Ja i Perrie znowu zostałyśmy same, ale nie na długo, bo po chwili podszedł do nas Niall, który zapewne chciał sprawiać wrażenie dobrego gospodarza, a kiedy upewnił się, że wszystko okej, jego miejsce zajął Zayn. Byłam zdumiona, jak ludzie po rozstaniu mogą się dogadywać tak dobrze.
A może by tak... ?
- Zayn ? - zapytałam słodko. - Pamiętasz naszą rozmowę o dziobangutanach ?
- O kim ? - Pezza zachichotała.
- Dziobangutanach.
- Zamknij się ! - zaczął wrzeszczeć Malik, a kilka głów obróciło się w nasza stronę. - Zamknij się, zamknij się, zamk...
- Spokojnie, wytłumaczę tylko Perrie o co chodzi.
- Nawet nie...
- Dziobangutany - przerwałam mu w pół zdania. - to połączenie ciebie i Zayn'a.
Perrie zrobiła wielkie oczy, a Mulat popatrzył na mnie wściekle i nim zdąrzyłam powiedzieć coś więcej, pociągnął ją w stronę tańczącego tłumu. Zadowolona wyciagnełam się kanapie, a po chwili usiadł koło mnie Harry z piwem w ręku.
- Gdzie Perrie ?
- Tańczy z Zayn'em.
- To po chuja ja to przynosiłem ? - popatrzył się na puszkę, po czym wypił całą jej zawartość jednym haustem i beknął potężnie.
- Jesteś obrzydliwy - popatrzyłam na niego z obrzydzeniem. Chłopak wzruszył ramionami. - To ty sobie tutaj siedź, a ja gdzieś pójdę czy coś.
Lekko wkurwiona, odeszłam od niego i zaczęłam bez większego celu chodzić po pokoju, co jakiś czas wypijając łyk z mojego drinka. Czułam już znajomy przypływ adrenaliny, który odczuwałam po wypiciu choćby najmniejszej dawki alkoholu. Byłam wtedy w stanie zrobić wszystko, co było skutkiem tego, że zawsze mi odwalało. Zyskiwałam również nadmierną pewność siebie oraz robiłam rzeczy, których normalnie nie byłabym w stanie.
Wzięłam jeszcze jeden kieliszek i zaczęłam przpatrywać się obecnym gościom. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie widziałam tylu sław w jednym miejscu - Alexandra Burke, Tulisa Contostavolos, Ed Sheeran, Olly Murs, Caroline Flack ( ja jebe, co ona tutaj robi?! ), chłopaki z JLS ...
- Josh "Pan Seksowny Perkusista" Devine !
- Casandra Millet ! Gdyby nie fakt, że jesteś dziewczyną mojego kumpla, miałbym cię na liscie osób do zaliczenia !
- Cieszę się, że mogę w końcu się poznać.
- Ja ciebie też.
Przytuliłam chłopaka, który odszedł w stronę parkietu kręcąc tyłkiem na wszystkie strony. On również sporzył już sporą dawkę alkoholu. Tak właściwie, chyba wszyscy moi przyjaciele byli już upici. Przeszłam przez pokój i zobaczyłam Cher tańczącą z Perrie oraz Louis'a, który grał z grupką chłopaków i dziewczyn w jakąś beznadziejną pijacką grę. Zaledwie kilka metrów od nich, Danielle z Zayn'em zawijali w papier totaletowy wrzeszczącego Liam'a ( on jako jedyny chyba był w tym całym towarzystwie trzeźwy ). Fakt, że nigdzie nie znalazłam Harry'ego jakoś umknął mojej uwadze, bo w tym samym momencie, ktoś zadzwonił do drzwi. Zobaczyłam jak Nial marszczy brwi ( no dobra, on jeszcze nie pił, ale był jubilatem, więc musiał pozostać trzeźwy ), bo pewnie nie spodziewał się juz nikogo.
Przybył już mój prezent.
Zaczęłam przeciskać się przez tłum w stronę wejścia. Przed drzwiami stała trzymająca się za ręce para - chłopak o nażelowanych włosach, kolczyku w uchu i wargach rozciągniętych w uśmiechu oraz dziewczyna o  niesamowitych zielono-piwnych oczach.
- Mam nadzieję, że zaproszenie obliguje na dwie osoby ? - Justin Bieber mrugnął do mnie. - Uprzedziłbym wcześniej, ale jakoś nie było okazji...
- Spoko - machnęłam ręką. - Zapraszamy na salony.
Przeszliśmy do salonu, gdzie z początku nikt nie zwrócił na nas uwagi, wiec z czystym sumieniem mogłam wrzasnąć:
- HOOOOOORAAAAAAAN ! PRZYSZEDŁ TWÓJ PREZENT, DUPKU!
Niemal natychmiast chłopak znalazł się przy mnie. Przez chwilę nie mógł wymówić nawet jednego słowa.
- O Boże... - wydukał po kilku sekundach. - To Justin jest twoim moim prezentem od ciebie ?
- Zgadza się.
- Kochaaaaam cięęęęę !
Rzucił się na mnie i zaczął ściskać, ale szybko wyswobodził mnie i rzucił się na Justina oraz jego towarzyszkę.
- I was też kochaaaaaaam !
- Argh, Niall ! - wycharczał Justin.
- Puść ! - błagała dziewczyna. - Udusisz nas !
Ten jednak ciągle ich przytulał.
- Mam dzisiaj urodziny, a wy jesteście moim prezentem. Nie zapominaj o tym, Victorio.
Victoria zmrużyła gniewnie oczy, ale to co powiedział Niall miało sens, więc nie odezwała się już nic więcej. Blondyn uśmiechnął się jeszcze raz, ciągnąc za sobą tą dwójkę, a ja ruszyłam w stronę parkietu. Przetańczyłam kilka szybszych kawałków, wypijając przy tym kilkadziesiąt drinków, po czym poczułam, że zaraz zwymiotuję. Przepchnęłam się przez stojąca przy drzwiach od balkonu parę i już po chwili wypróżniałam zawartość swojego żołądka. Czułam w ustach ohydny posmak wymiocin, a moje długie włosy zaczęły lecieć mi na twarz. Przechyliłam się przez barierkę, nadal rzygając. Moje stopy oderwały się od ziemi i przez chwilę byłam pewna, że wylecę, ale po chwili czyjeś mocne dłonie złapały mnie w pasie, odgarniając włosy z twarzy. Po chwili torsje ustały.
- Dla ciebie już na dzisiaj chyba wystarczy - szepnął Harry.
Pokiwałam głową. Chłopak wziął mnie na ręce. Wtuliłam twarz w jego koszulkę. Ku mojemu zdumieniu pachniał swoimi ulubionymi perfumami, a nie alkoholem. Zrobiło mi się głupio, że wcześniej tak na niego nawrzeszczałam.
- Hazz... Przepraszam.
- Nie masz za co. Każdy mógł się wściec.
- Ale...
- Shh....
Otworzył kopniakiem drzwi od swojego pokoju, po czym je zamknął, ale mimo to nadal dochodziły nas hałasy z dołu, czemu nie powinniśmy się dziwić. Zresztą byłam tak zmęczona, że miałam na to wyjebane. Harry ułożył mnie w łóżku, po czym nakrył kołderką, a sam położył się obok, oplatając mnie ramionami.
Później był tylko sen.

Hej. :D Przepraszam, że tak późno, ale chyba wszyscy dobrze wiecie, że zaczęłam gimnazjum i staram się jakoś wszystko ogarnąć. Od tej pory, przynajmniej przez ten miesiąc, rozdziały będą dodawane raz w tygodniu. Też mnie to boli, ale nie mam wyboru. Liczę, że nie będziecie źli :)
Przepraszam osoby nie lubiące Justina, że to on był tą niespodzianką dla Niall'a, ale tak musi być. I może pewnie zauważyliście, że jedno-part o nim, łączy się z opowiadaniem ;) Tak jakoś mi się wzięło i napisało xd
Tak wogóle, proszę moich kochanych anonimowych o podpisywanie się jakoś, żebym mogła was rozróżniać. 
Kocham was xx

10 komentarzy:

  1. Hahah... Fajny prezent na urodzinki.! Rozdział jest przecudowny, z resztą jak pozostałe. Powtarzam się :P
    Czekam na kolejny i zapraszam do mnie.
    Pozdrawiam.!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no spoko, jak dla Nialla to fajny prezent. ;)
    Tylko nie rozumiem jednego. Skoro Harry i Lou... em... nagrali tą płytę. Skoro Hazz ma wyrzuty sumienia itd., a Lou niczego nie pamięta... to czy Harry nie mógł zniszczyć tej płyty?? Wtedy nie byłoby tego ryzyka, że ktoś na to wpadnie. Czemu nie mógł tego zrobić? ;) Nie rozumiem o.O
    Mam dziwne przeczucie, że skoro wrzucił to pod łóżko... że znajdzie to Louis, albo ktoś inny. Ale byłaby jazda, gdyby to zostało odnalezione. Dżizys... Chyba wolę o tym nie myśleć, bo by się posypało totalnie. :/
    I jak gimnazjum? Chyba nie jest aż tak źle... ;) Ale nauki na pewno więcej... :/
    Czekam na kolejny! ;) My też cię kochamy xx

    OdpowiedzUsuń
  3. ahhhhhhhhhh, nie mam już jak komentować, bo mi się określenia kończą! czekam na następny, ciesz się liceum póki możesz i nigdy, przenigdy nie wybieraj profilu mat-fiz w LO.

    OdpowiedzUsuń
  4. - Josh "Pan Seksowny Perkusista" Devine !
    - Casandra Millet ! Gdyby nie fakt, że jesteś dziewczyną mojego kumpla, miałbym cię na liscie osób do zaliczenia !

    umarłam. zbieram zwłoki <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Omomomommmo świetne! Ten tekst "HOOOOOORAAAAAAAN ! PRZYSZEDŁ TWÓJ PREZENT, DUPKU!" jA JEBIE TROLOLOLOOLOLLOL

    OdpowiedzUsuń
  6. dobrze że cassie nie miała za złe Larrego :D czekam na nowy rozdział i rozumiem że bedzie rozdział co tydzień
    Paulina xxx

    OdpowiedzUsuń
  7. Na pewno ten rozdział nie jest ostatnim o naszym kochanym Larrym. Mam tylko nadzieję, że potem się ułoży. Ta impreza jest super, a prezęt dla Nialla w ręcz dla niego wymarzony ;D
    Mam nadzieję, że szybko napiszesz kolejny rozdział, który na 100% będzie super. Aha, zapomniałabym.
    - Josh "Pan Seksowny Perkusista" Devine !
    - Casandra Millet ! Gdyby nie fakt, że jesteś dziewczyną mojego kumpla, miałbym cię na liscie osób do zaliczenia !
    Huehue, jaka szczerość wypłynęła z ich ust xD
    No to papa :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Od rana czytam twoje opowiadanie. Jest ŚWIETNIE! Nie wadomo co może się wydarzyć, powiadamiaj mnie o rozdziałach. @malikplanet <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Larry Stylinson forever! *-* Harry nagrał film, Lou nic nie pamięta, a Hazz wciąż go ma? O.o Jestem przerażona xdd Zgadzam się w tym momencie z Amy, czy Harry nie mógł zniszczyć tej płyty? ;oo Moje kochanie jest jakieś dziwne xd chyba że jak mu się nudzi, to ogląda ten film? O_______O Zbyt skomplikowane jak na mój mózg. XD Awww... Hazz jest taki opiekuńczy i cudowny, że aż się żałuje, iż tacy chłopcy nie są w realnym świecie. ;c Ugh... No cóż, przeżyję. ^.^ Bieber jako prezent urodzinowy? Give Me. <33 Chciałabym taki prezencik. *-* Chociaż wolałabym któregoś chłopaka z One Direction, ale Justin też jest zajebisty. *.* Z niecierpliwością wyczekuję następnego rozdziału i życzę Ci weny. ;* @rollin_with_you

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajrzałam tu przed chwilą, zaczęłam czytać od rozdziału 25, żeby zorientować się w sytuacji i nie powiem, zaintrygowało mnie to opowiadanie:). Niestety, jestem tu nielegalnie (szlaban), ale kiedy odzyskam internet na pewno wszystko przeczytam. Obiecuję!
    A w wolnej chwili zapraszam do mnie:

    http://boy-from-bakery.blogspot.com/

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń