14 maja 2012

Rozdział 3

Zadowolony odłożyłem telefon i wróciłem do chłopaków, którzy leżeli na kanapie, ogladajac film.
- Kto dzwonił ? - zapytał Niall, z pełnymi ustami
- Taka jedna dziewczyna - odpowiedziałem wymijająco.
- Czy to ta laska od 'umów się ze mną' ? - Louis uniósł brwi - Bo coś mam wrażenie, że to ona.
- Zgadłeś - wyszczerzyłem się do niego. - Wiem, że ma na imię Cassie i mamy randkę za godzinę w Pizza Hut.
- Romantyczne, nie ma co - Niall przewrócił oczami. - A tak poza tym jak wyglada ?
- Widziałeś ją i na pewno zapamiętałeś. Dała ci to - wskazałem palcem na jego koszulkę.
- Poważnie ? - wykrzyknął zdumiony. - Ona jest niesamowita !
- Wiem - podniosłem się z kanapy. - Dlatego muszę się przygotować.
Wszystcy zawyli "uuu", ale postanowiłem ich zignorować i ruszyłem w stronę schodów. Przeskakiwałem co kilka, żeby szybciej znaleść się na górze. Kiedy wszedłem do pokoju, nerwowym gestem otworzyłem szafę i zacząłem wyrzucać z niej ciuchy. Nic nie wydawało mi się odpowiednie. Harry, ogarnij się, pomyślałem, zachowujesz się jak dziewczyna. Wszystko będzie dobrze.
Przejrzałem jeszcze raz ubrania i po chwili zdecydowałem się na białą koszulkę, na którą chciałem zarzucić płaszcz oraz ciemne dżinsy. Co do butów, byłem pewien, że Zayn miał w swojej szafie parę zamszowych pantofli, idealnych na tę okazję. Ruszyłem do jego pokoju, wrzeszcząc po drodze, że coś pożyczę. Jak zwykle nie miał nic przeciwko, ponieważ często braliśmy od siebie ciuchy. Jeśli dobrze pamiętam, on sam miał na sobie moją bluzkę.
Pół godziny później, byłem już kompletnie gotowy. Spsikałem się perfumami, a na włosy nałożyłem niewielką ilość żelu. Wyglądałem dobrze. Może nie rewelacyjnie, ale Cassie powinienem się podobać.
- Wychodzę - krzyknąłem zakładajac płaszcz. Mimo iż dzień był ciepły, pod wieczór zaczynało się robić chłodno.
- Poczekaj - usłyszałem jak Liam, podnosi się z kanapy i wychodzi z pokoju. Po chwili stanął przedemną. - Podwiozę cię.
- Ymm ... Ale mogę pojechać sam. Nie chcę robić kłopotów.
- Zamknij się Hazzuś - warknął, a ja ucieszyłem się, ze udało mi się wyprowadzić go z równowagi. - Jadę do Dan i podwiozę cię przy okazji.
- No chyba, że tak.
Pożegnaliśmy się z chłopakami, obiecując, że wrócimy o przyzwoitej porze. Natępnie zeszliśmy po schodach do garażu i wsiedliśmy do samochodu - ja jako pasażer, a Liam jako kierowca. Payne zapalił silnik i wjechaliśmy na żwirowany podjazd. Brama automatycznie otworzyła się, wypuszczajac na nas drogę. Natychmiast, nasz samochód obleciały fanki, które zaczęły walić w szyby i piszczeć, jak szalone.
Była to jedna z tych chwil, w których miałem ochotę wykrzyczeć wszystkie swoje złości, nie zważają na nikogo i na nic. Wiedziałem jednak, że jestem osobą publiczną i niektóre zachowania po prostu mi nie przystoją. Mogłem tylko zacisnął palcem ze złości, przylepiajac do twarzy sztuczny uśmiech. Liam jechał wolno, nie chcąc rozjechać jakiejś dziewczyny.
Wreszcie odjechaliśmy na tyle bezpieczną odległość, że Brunet mógł przyspieszyć. Wpatrywałem się tępym wzrokiem w szybę, a mój towarzysz skupiał uwagę na drodze, tylko co jakiś czas zerkajac w moim kierunku. Widać było, że chciałby się mnie o coś zapytać, ale nie wie jak zacząć.
- Liam kurwa, wyduś to z siebie.
Popatrzył na mnie niepewnie, ale powiedział :
- Denerwujesz się ?
- Jak cholera - jęknąłem. -  Boję się, że powiem coś nie tak i ją przestraszę. A to dziwne, bo przed żadną randką tego nie miałem.
- Będzie dobrze - rzucił pocieszająco. - Cassie na pewno czuje to samo.
- Mam nadzieję. Chciałbym, żeby wyszło idealnie - posmutniałem.
- Jeśli ma tak być, musisz zachowywać się naturalnie - pouczył mnie. - Bądź dla niej uprzejmy i pokaż się z jak najlepszej strony.
Liam udzielał mi rad przez całą drogę. Niektóre były komletnie nieprzydatne, ale inne, naprawdę warte zapamiętania.
Samochód zatrzymał się przed pizzerią.
- Powodzenia stary - mój przyjaciel klepnął mnie w ramię.
- Dzięki - uśmiechnąłem się niemrawo i wysiadłem z samochodu. Ledwo moje stopy dotknęły chodnika, samochód ruszył z piskiem opon, zostawiajac za sobą kłęby dymu.
Stanąłem w cieniu i spuściłem głowę. Nie chciałem, zeby fani zepsuli mi, a tym bardziej Cassie, ten wieczór.

***

Rozpoznałam go od razu. Stał na uboczu, wpatrujac się w ziemię. Pewnie nie chciał zostać rozpoznany. Dotknęłam delikatnie ramienia Harry'ego. Chłopak uniósł wzrok. Był przestraszony. Jednak po chwili na jego twarzy zakwitł uśmiech.
- Hej - przytuliliśmy się lekko. - Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję, ty też.
Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie, ale Harry zreflektował sie i gestem zaprosił do środka. Sam poszedł szybciej i otworzył przedemną drzwi.
- Nie wiedziałam, że z ciebie takie gentelman - uśmiechnęłam się do niego. - Nie jesteś przypadkiem nałogowym podrywaczem ?
- Jest mnie dwóch - wyjaśnił, puszczając oko. Weszliśmy do pizzeri. Pachniało tam pomidorami i mieszanka ziół. Samo wnętrze, utrzymane było w żółciach i błękitach, które nadawały mu sympatyczny charakter. Tu i ówdzie, kręciły się kelnerki, a przy stołach siedzieli nieliczni klienci, głównie grupki roześmianych nastolatków.
Harry prowadził mnie ku końcowi sali. Zapewne zależało mu na większej prywatności, Chłopak odsunął mi krzesło, po czym sam usiadł naprzeciwko. Chwilę później, podeszła do nas kelnerka.
- Co podać ? - spytała, nawet na nas nie patrząc.
- Hawajką - powiedzieliśmy jednocześnie i oblaliśmy się rumieńcem.
Ja pierdole. Znowu to samo.
Kelnerka popatrzyła na nas rozbawiona. Chyba rozpoznała Harry'ego, ale była na tyle miła, że nie dała tego po sobie poznać.
- A do picia ?
- Colę - wypaliliśmy.
Kurwa, kurwa, kurwa.
- Macie bardzo podobne gusty - kobieta zaśmiała się i odeszła od stolika, a między nami zapadła niezręczna cisza. Musiałam zrobić coś, żeby ja przerwać.
- Może chciałbyś coś o mnie wiedzieć ? - zapytałam, wpatrujac się w niego.
- Tak właściwie, chciałem zapytać cię o to samo, ale jesteś Directioner i raczej wiesz o mnie wszystko - odwzajemnił moje spojrzenie.
- Wiem tylko to, co jest podane do opinii publicznej - zbagatelizowałam.
- Czyli wszystko - uśmiechnął sie gorzko. - Kiedy jesteś sławy, masz zero prywatności.
- Taka jest jej cena. Nie wmówisz mi, że chciałbyś to wszystko zostawić i żyć jak wcześniej. Może nie chcesz się do tego przyznać, ale zależy ci na tym co teraz masz.
Harry przez chwilę milczał.
- Znasz mnie lepiej, niż ja sam siebie - szepnął w końcu, a nasze oczy spotkały się.
W tej chwili było magicznie. Można by rzec, że stanowiliśmy nie rozerwalną całość, które żadne z nas nie próbowało kwestionować. Poczułam się tak samo, jak dzisiaj rano, kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy, tylko tym razem moje serce biło znacznie szybciej.
Wtedy nadeszła kelnerka z naszym zamówieniem. Cała magia zniknęła. Speszona wlepiłam wzrok w pizzę i pociągnęłam duż łyk coli.
- No to ... - zaczęłam. - Co chcesz wiedzieć ?
- Hmm ... - zamyślił się. - Powiedz coś o swoim życiu.
Zamarłam. Nie spodziewałam się, że Harry zada takie pytanie. Zwyczajnie nie byłam gotowa na odpowiedź. Ale jeśli miało być z tego coś więcej, on musiał wiedzieć ...
Loczek patrzył na mnie wyczekująco. Westchnęłam ciężko.
- Od razu mówię, że to nie będzie szczęśliwa historia - skinął z powagą głową. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam opowiadać. - Urodziłam się 1 października 1994 roku w Manchaterze. Pochodzę z obrzydliwie bogatej, ale również bardzo szanowanej rodziny. Ojciec - znany prawnik, zatrudniany przez sławy, kiedy trochę narozrabiają. Matka - właścicielka wielu salonów kosmetycznych. Oczywiście samo pomalowanie paznokci kosztuje ponad 500 funtów. Zaś moje siostry to chodzące ideały. Na pozór idealna rodzinka ...
- Do czego zmierzasz ? - Harry zmarszczył brwi.
- Do tego, że moja rodzina sprawiała tylko wrażenie idealnej - skrzywiłam się. - Tak naprawdę była to grupa popieprzonych materialistów, mających głęboko w dupie innych ludzi. A szczególnie nie cierpili osób o innych poglądach niż ich. Czyli mnie - posmutniałam. - Niemalże przez 16 lat, żyłam w przekonaniu, że jestem gorsza i głupsza. W dodatku moi znajomi mieli mnie za dziwadło. Znosiłam to ciężko. Jednak mimo tego iż mnie nienawidzili, ciągle próbowali zmienić. I to było najgorsze. Przez nich miałam zaplanowane całe życie i kierowali każdym moim ruchem. Codziennie jakieś bzdurne zajęcia, sesje, a to tylko po to, żebym się zmieniła. A ponieważ nie odniosło to skutku, postanowili wysłać mnie na Harvard.
-  Chwila - przerwał mi Styles. - Skoro miałaś tam studiować, to dlaczego jesteś tutaj, a nie w Ameryce ?
Właśnie zbliżyliśmy sie do najtrudniejszej części. Nie wiedziałam jak Harry zareaguje. To co zrobiłam było paskudne. Ale nie miałam wyboru. Musiałam mu powiedzieć.
- Stało się to dwa tygodnie temu. Wróciłam właśnie z basenu i byłam przekonana, że w domu nikogo nie ma. Matka zabrała mi telefon, więc korzystając z okazji, chciałam go odebrać. Spodziewałam się, że w ich pokoju znajdę wszystko, tylko nie ojca z kochanką.
Harry spojrzał się na mnie z współczuciem.
- To musiało być okropne.
- I wierz mi było. Babka od razu zniknęła, a ja zaczęłam wydzierać się na ojca, grożąc, że powiem wszystko matce. Stary nie mógł na to pozwolić, ponieważ zrujnowałoby to całą jego karierę. Zaczął mnie błagać, żebym siedziała cicho. Z początku chciałam się nie zgadzać, ale nagle coś mnie tchnęło. Miałam okazję zmienienia swojego życia. Zmusiłam ojca, żeby opłacił mi studia na City i jakieś mieszkanie, ponieważ na campusie nie było juz miejsc oraz wpłacał na moje konto miesięcznie tysiąc funtów, a dzień później byłam już w Londynie.
Więcej nie mogłam z siebie wydusić. Harry również milczał. Bałam sie jego reakcji. Nie chciałam wyjść w jego oczach na wredną sukę, która szantażuje własnego ojca. Mimo iż znałam go niecały dzień, bardzo polubiłam i był dla mnie ważny. A teraz miało się to skonczyć.
Nagle poczułam, że Hazza dotyka mojej ręki i patrzy na mnie poważnie przez stół
- Cieszę się, że się tym ze mną podzieliłaś - powiedział wolno.
Uśmiechnęłam się przez łzy. A więc nie był na mnie wściekły ! Nagle moje życie znowu nabrało sensu. Zawodolona pociągnęłam łyk coli, ponieważ długa przemowa totalnie wysuszyła mi gardło.
- Dobra - Loczek klasnął w dłonie. - Czas na kolejne pytania. Co jest wtoją największą wadą, a co największą zaletą.
- Hmm ... - zamyśliłam się. - Zaleta ... Można mi powiedzieć wszystko. A wadą jest to, że na imprezie nie potrafię przestać z piciem.
Chłopak uniósł rozbawiony brwi, ale zaczął zadawać kolejne pytania. Swoją drogą było ich naprawdę dużo. Okazało się, że łaczy nas naprawdę dużo, ale jednej rzeczy nie mogliśmy sobie wybaczyć. Bowiem ja kicibowałam City, a Harry był za United.
- Jak możesz być za tym durnym City ?! - wrzeszczał.
- Oni są milion razy lepsi od tych twoich - powiedziałam z pogardą. Przez chwilę mierzyliśmy się spojrzeniami, ale później wyliśmy ze śmiechu. Przetarłam oczy i spostrzegłam, że w pizzeri zostaliśmy sami, a na zewtnątrz była ciemna noc. Styles również to zauważył. Z satysfakcją spostrzegłam, że wyraźnie posmutniał.
- Musimy się zbierać - przygnębiony pokiwał głową. Wstaliśmy, a w tym samym momencie podeszła do nas kelnerka. Mimo moich stanowczych protestów, Harry uparł się, że za mnie również zapłaci.
Kiedy wyszliśmy na dwór, wróciliśmy do pytań, które swoją drogą, stawały sie coraz dziwniejsze. Naprzykład : Czy kiedykolwiek tańczyłaś w kapeluszu z owoców, przed gołębiami ? Na każde z jego pytań odpowiadałam najszczerzej jak mogłam. Wiedziałam, że szczerość jest bardzo ważna, że bez niej nic nie wyjdzie.
Nic się nie spostrzeglam, a staliśmy juz przed moim domem. Teraz będziemy musieli się pożegnać. Byłam ciekawa czy Harry mnie pocałuje. Wiem, że jestem dziwna, ale ... nie chciałam tego. Kiedyś tak, teraz nie.
- Dziękuję za miły wieczór - zaczął Loczek. - I liczę na powtórkę.
- Ja również - uśmiechnęłam się do niego. Chłopak odwzajemnił uśmiech. Pochylił się nademną, a po chwili wachania, pocałował delikatnie mój policzek.

***

Ledwo weszłem do domu, otoczyli mnie przyjaciele. Zaczęli skakać i pytać jak było.
- Fajnie - powiedziałem złośliwie, a reszta przewróciła oczami. - Oj zartuję. Było niesamowicie. Cassie jest świetną dziewczyną i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy
Ta odpowiedziedź bardziej ich usatysfakcjonowała. Zaczęli rozchodzić się do swoich pokoi. Tylko nie Louis. Kiedy upewnił się, że wszystcy odeszli, zaciągnął mnie do kuchni, zamknął drzwi na klucz, a ja zacząłem mu wszystko opowiadać. Chłopak słuchał mnie z całkowitą powagą, ani razu nie przerywając.
- Ale czemu jej nie pocałowałeś ? - zapytał, kiedy skończyłem.
- Nie wiem - mruknąłem. - Po prostu chciałbym, żeby z Cassie było inaczej.
Louis pokiwał w milczeniu głową.
- Chciałbyś, żeby było z tego coś więcej ?
- Oczywiście - zgodziłem się. - Ja ... Nie jestem pewien, ale coś do niej czuję. To uczucie nie jest jeszcze pełne, musi się rozwinąć. Ale w najbliższej przyszłości jak najbardziej.
- Cieszę się, że w końcu sobie kogoś znalazłeś - szepnął i przytulił mnie mocno.
- Ja też Louis, ja też.

Zacznijmy od tego, że macie w końcu to wytłumaczenie dlaczego Cassie nie cierpi swojej rodziny. Uważam, że kompletnie zjebałam sprawę i nie bedziecie chcieli już mnie czytać.  Mam jednak nadzieję, ze jednak tego nie zrobicie.
Jest jeszcze mała prośba - jeśli czytacie, dodawajcie się do obserwujacych. To dla mnie bardzo ważne.
Ode mnie tyle. Kocham was. xx

9 komentarzy:

  1. Yeah ! Jestem pierwsza :3 rozdział zajebisty :D w swoim opowiadaniu użyłam dokładnie tych samych słów ''Harry, ogarnij się'' XD nie no . Mi sie bardzo podoba i i czekam na nn <3 mogłabyś mnie poinformować na moim blogu ? Proszę :)

    I jeśli kojarzysz jeszcze ogromną marchewkę , to chciałam Cię poinformować , że jest już 3 rozdzial http://simple-but-effective-1d.blogspot.com/?m=0 zapraszam , i proszę skomentuj ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście. Będę pamiętać. xx
      I dzięki za info. Już komentują. :)

      Usuń
  2. Idealnie *_____* BArdzo, bardzo, bardzo mi się podoba czekam na następny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne . Czekam na następny bo twój blog , bardzo mi się spodobał !!! ^.^ ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny *.* Boże, jaki Hazza jest kochany, ja pierdolę. <3 Jak można być takim ideałem?! Jak?! Nie no, joke. ;D Zajebiste. ^.^ Jestem ciekawa, co wydarzy się w następnym rozdziale. ;]
    Nie spodziewałam się, że Cassie ma za sobą taką przeszłość. o.O Nie dziwię się, że nienawidzi swojej rodziny -.- Też bym jej nienawidziła ;/ Masakra. :(
    Czekam na następny rozdział. ^.^ <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju, strasznie mi się podoba Twój blog. : D Czekam na kolejny rozdział. < 33 Zapraszam też na swojego bloga niallerx3.blogspot.com . : )
    < 33333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  6. Extra, czekam na następny rozdział.
    Zapraszam do mnie wyobraznia1d.blogspot.com i poplatanezpomieszanym.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nic dziewczyno nie zjebałaś ! Nawet tak nie mów! Jest dobrze, naprawdę dobrze,czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  8. http://closeeyesdreams.blogspot.com/.Zapraszam

    OdpowiedzUsuń